Do końca trwającego sezonu jeszcze długo, ale Atlanta Hawks znaleźli się w dość niespodziewanym położeniu. Ekipa z Georgii legitymuje się bilansem 8-5, wygrała cztery mecze z rzędu i świetnie funkcjonuje dzięki ruchowi piłki i zrównoważonej grze mimo tego, że z kontuzją zmaga się lider zespołu, Trae Young. Coraz więcej świadczy o tym, że władze w końcu mogą zdecydować się na ten sugerowany od lat ruch i wymienić swojego rozgrywającego, który nie potrafi wprowadzić drużyny na wyższy poziom. Niewykluczone, że przy okazji kroi się hit transferowy.
Sytuacja Ja Moranta w Memphis Grizzlies po aferze, którą już opisywaliśmy, nie ulega poprawie, a wręcz przeciwnie. Co by się jednak stało, gdyby ekipa z Tennessee dogadała się z Atlanta Hawks w sprawie wymiany swojego lidera właśnie na Trae Younga? Taki scenariusz – bezpośredni deal z gatunku jeden za jednego – zaproponował Eric Pincus z Bleacher Report i, szczerze mówiąc, o ile jeszcze na początku tego roku przypominałoby to science-fiction, dziś takiej opcji nie da się całkowicie wykluczyć.
Chociażby dlatego, że gwiazdor Hawks wciąż nie zgodził się na przedłużenie kontraktu, a całkiem możliwe, że latem zrezygnuje z zawartej w umowie opcji zawodnika wartej 49 milionów dolarów. Trae jest jaki jest, ale utrata takiego zawodnika za darmo to najgorsze możliwe rozwiązanie, więc w Atlancie nie mogą sobie pozwolić na bierność. W związku z powyższym, nie można wykluczyć, że wkrótce dojdzie do jakiejś aktywności na rynku transferowym.
Tym bardziej, że bez Younga na placu gry podopieczni Quina Snydera radzą sobie o niebo lepiej. Od czasu, gdy 27-latek doznał urazu, popularne Jastrzębie legitymują się znakomitym bilansem 6-2 i grają w zdecydowanie swobodniejszym, bardziej dynamicznym stylu. Co więcej, zajmują trzecie miejsce w NBA pod względem liczby asyst na mecz (30,1), a ich nową tożsamość pokazał choćby niedawny wygrany mecz z Utah Jazz, gdy Jalen Johnson otarł się o quadruple-double (31 punktów, 18 zbiórek, 14 asyst i siedem przechwytów), a Onyeka Okongwu trafił osiem „trójek”.
Wiadomo, że władze organizacji ze stanu Georgia najchętniej zostawiłyby Younga u siebie, ale trudno nie oprzeć się wrażeniu, że ten projekt się wyczerpał, a inne próby zmian – jak połączenie czterokrotnego All-Stara z Dejounte Murrayem – również nie wypaliły. Biorąc pod uwagę sytuację kontraktową oraz to, jak dobrze prezentuje się zespół w obecnym składzie, zarząd musi zbadać, czy inny gwiazdorski obrońca nie pasowałby lepiej do pożądanego kierunku budowy.
I tu właśnie potencjalnie mógłby wjechać Morant, cały na biało. Nie da się ukryć, że rozgrywający Grizzlies w tym sezonie obniżył loty, ale największym problemem nie są jego liczby – średnio 18,9 punktu i 8,1 asysty na kiepskich (35,2% z gry, w tym 16,7% zza łuku) skutecznościach – ale raczej utrata więzi z obecnym pracodawcą. Niejednokrotnie już wspominaliśmy, że Ja utracił radość z gry, a napięcia pomiędzy nim a trenerem, Tuomasem Iisalo, w połączeniu z ciężarem pozaboiskowych kontrowersji mogą stanowić mieszankę wybuchową.
W tej sytuacji najrozsądniejsze wydaje się rozstanie za – nazwijmy to – obopólną zgodą. Jeśli w Atlancie dojdą do wniosku, że Morant w wersji z Memphis to dół możliwości zawodnika, a nie jego sufit, tego typu wymiana nie jest wykluczona. O ile przeszkodą nie do przejścia stanie się jedna kwestia.
Chodzi o to, że kontrakt Moranta będzie ważny jeszcze przez trzy lata, natomiast Trae znajduje się w ostatnim roku swojej wartej w sumie 215,1 miliona dolarów pięcioletniej umowy, którą podpisał w 2021. Dogadanie się z Hawks w sprawie kolejnego przedłużenia raczej nie widnieje na horyzoncie, więc – o ile Atlanta nie dołoży w pakiecie jakichś wyborów w drafcie – trudno przypuszczać, by Grizzlies chcieli odpuścić swojego gwiazda w zamian za coś, co mogłoby się okazać jedynie rocznym wypożyczeniem.
Gdyby jednak doszło do porozumienia pomiędzy obiema stronami i obaj zawodnicy mogliby zmienić otoczenie, wydaje się, że tego typu deal ma ręce i nogi. Przede wszystkim dla Ja, który w nowym miejscu, z dala od emocjonalnego bagażu ostatnich dwóch sezonów, mógłby zresetować swoją karierę i przywrócić ją na właściwe tory. To zresztą nie są wyłącznie spekulacje – zmiana środowiska potrafi odmienić trajektorię losów danego zawodnika.
– Czasami problemem nie jest samo miasto. Chodzi po prostu o zmianę środowiska… Jestem pewien, że zrozumie, iż tutaj każdy będzie mu się przyglądał, i że znajdzie się w sytuacji, w której musi wykorzystać swoją szansę – podkreślił w podcaście „No Fouls Given” były gwiazdor NBA, Paul Pierce.
– Kiedy masz łatwiejszy dostęp do różnych zasobów, nie czujesz potrzeby, żeby ciągle z nich korzystać… Jeśli jestem w Atlancie, to spoko, luz. Nie muszę nigdzie wychodzić… Mam tutaj więcej możliwości, żeby po prostu spędzać czas ze swoimi ludźmi – wtórował mu Danny Green.
Niewykluczone, że to właśnie Atlanta w stanie Georgia mogłaby być odpowiednim środowiskiem, w którym Morant dojrzeje i odzyska równowagę – odblokowując tę wersję siebie, której w Memphis już nie widzą. W przeciwieństwie do wielu innych potencjalnych zainteresowanych, Hawks wydają się mieć odpowiedni skład – by wymienić tylko Johnsona, Okongwu czy Kristapsa Porzingisa – by zapewnić swojej gwieździe wsparcie, jednocześnie go nie przeciążając.
Inna sprawa, że również nic nie muszą. Wygrywają, ich młody trzon się rozwija, a Young – gdy jest zdrowy – to wciąż jeden z czołowych ofensywnie obrońców ligi. Jednak możliwa dostępność Moranta może zmienić sposób myślenia. Jeśli w Atlancie uznają, że mogą go odbudować – a jednocześnie zwiększyć swoją jakość – wtedy może to być strategiczny zwrot w kierunku innej, być może wyższej niż z Trae za kierownicą, trajektorii.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!









