Jest zdrowy i ma za sobą dobrze przepracowany pre-season. Wszystko układa się jak dotąd po myśli Bena Simmonsa, który w kolejnym sezonie chce udowodnić, że nadal jest w stanie grać koszykówkę na bardzo wysokim poziomie. Zawodnik zdradza, że w tak dobrej formie go jeszcze nie widzieliśmy. Czekamy zatem na konkrety.
W trakcie pre-season, internet kilka razy obiegały klipy, na których Ben Simmons popisywał się swoim rzutem z półdystansu. Zawodnik poświęcił na ten element gry bardzo dużo czasu w trakcie letniej przerwy i wygląda tak, jakby chciał nam przedstawić zupełnie nową wersję samego siebie. Trener Jacque Vaughn i jego koledzy z drużyny są zachwyceni i wypowiadają się o Australijczyku w samych superlatywach. Simmons odbudował pewność siebie, a to miało kluczowe znaczenie w kontekście jego funkcjonowania na parkiecie.
Nadchodzący sezon ma być symbolicznym początkiem zupełnie nowej drogi Simmonsa. – Będę lepszy niż wcześniej – twierdzi. – Moja praca polega na tym, żeby się pokazać, dawać z siebie wszystko, zasuwać na treningach i prowadzić ten zespół w odpowiedni sposób. Jeśli będę robił te wszystkie małe rzeczy, to reszta się sama ułoży – dodał Australijczyk. Poprzednie lata to głównie walka z urazami, która skutecznie ograniczała jego możliwości. Zaczęły się pojawiać wątpliwości, co do jego przyszłości w najlepszej lidze świata.
Tłumaczy, że w ostatnich latach, gdy wychodził na parkiet, to zazwyczaj nie był w pełni zdrowy. – Niemiło słucha się tej całej krytyki, zwłaszcza gdy wychodzisz na parkiet pomimo tego, że jesteś kontuzjowany – mówi dalej koszykarz Brooklyn Nets. – Chcę po prostu wyjść i pokazać, że jestem w stanie grać na najwyższym poziomie. Cieszę się z każdej minuty na parkiecie z tym zespołem. Chcę dawać show i z każdym meczem robić z moimi kolegami postępy – mówi dalej wyraźnie podekscytowany zbliżającym się sezonem Simmons.
Rzekomo Kevin Durant był skłonny zostać na Brooklynie, jeśli miałby świadomość, że Simmons jest zdrowy. – Gdybym grał [z KD i Irvingiem] będąc w pełni moich sił, ta historia potoczyłaby się zupełnie inaczej – twierdzi Australijczyk. – Ostatecznie tak nie było. Na szczęście jestem już zdrowy – dodał. Poprawiła się także relacja Simmonsa z trenerem Vaughnem. W poprzednim sezonie szkoleniowiec bardzo często prosił, by Simmons robił coś, czego fizycznie nie był w stanie. To wywoływało frustrację zarówno u niego, jak i trenera.
Latem Vaughn kilka razy odwiedzał Miami, gdzie Simmons trenował indywidualnie. – W pewnym momencie do niego podszedłem i powiedziałem, że ten uśmiech, jaki maluje mu się na twarzy, to coś, na co od dawna czekałem – wspomina szkoleniowiec Nets. – Ten uśmiech pomoże mu odpowiedzieć tym, którzy wątpią i pomoże mu wrócić do gry na poziomie, jaki prezentował wcześniej. Bardzo się cieszę z tego, że przebywanie na parkiecie ponownie sprawia mu tak wielką radość. Dla mnie uśmiech mówi wszystko – skończył Vaughn.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET