Nie da się ukryć, że częścią strategii Minnesota Timberwolves przy wymianie Karla-Anthony’ego Townsa tuż przed rozpoczęciem sezonu była chęć uzyskania większej elastyczności pod względem finansowym, by móc utrzymać w klubie najbardziej perspektywicznych zawodników. Jednym z kluczowym zawodników, na zatrzymaniu których najbardziej liczono, był z pewnością Naz Reid. Problem w tym, że w jego przypadku wcale nie musi to być takie proste. Obie strony będą miały latem kilka spraw do wyjaśnienia.
Żeby nie było – między zawodnikiem a drużyną nie ma żadnych napięć tudzież innej złej krwi. W końcu to właśnie Naz Reid w przeddzień Walentynek poprowadził Minnesota Timberwolves do sensacyjnej wygranej nad wyżej notowanymi Oklahoma City Thunder (nawet jeśli przy następnym spotkaniu obu drużyn górą byli już podopieczni Marka Daigneaulta). 25-letni środkowy w różnych momentach sezonu, wchodząc z ławki, był kluczowym zawodnikiem swojego zespołu. To typ rozciągającego grę wysokiego zawodnika, którego Leśne Wilki potrzebowały od czasu odejścia Karla-Anthony’ego Townsa.
Chociaż Reid rozpoczyna mecze na ławce, gdy już pojawia się na parkiecie, potrafi to wykorzystać. Dzięki temu na wczesnym etapie rozgrywek wymieniany był jako kandydat do zdobycia drugi raz z rzędu nagrody dla najlepszego rezerwowego NBA. Dziś już nie jest to takie pewne, ale niezależnie od indywidualnych wyróżnień, Timberwolves stoją w obliczu trudnej decyzji.
– Reid, który jeszcze przez kilka miesięcy pozostaje aktualnym zdobywcą nagrody Sixth Man of Year, na sezon 2025-26 ma w swoim kontrakcie zawartą opcję zawodnika w wysokości 15 mln dolarów. Wielu ekspertów spodziewa się, że ją odrzuci, aby latem poszukać opcji uzyskania bardziej lukratywnego kontraktu, być może gdzie indziej – poinformował na Substacku Jake Fischer.
Jeśli Naz zdecyduje się zmienić otoczenie, będzie to sporym ciosem dla ekipy z Minneapolis. Były zawodnik LSU gra obecnie najlepszą koszykówkę w karierze, osiągając średnio 14,7 punktu, 5,8 zbiórki oraz 2,1 asysty na mecz, trafiając przy tym 48,2% wszystkich rzutów z gry, w tym 40,4% z dystansu. Jest ważnym elementem rotacji drużyny, która z bilansem 31-27 okupuje obecnie siódmą lokatę w Konferencji Zachodniej.
Biorąc pod uwagę jego postawę na parkiecie, Reid zasługuje na solidną podwyżkę. Pytanie tylko czy Timberwolves uważają tak samo. Jego forma ewidentnie poszybowała w górę i stał się jakościowym następcą Townsa, w przeciwieństwie na przykład do Juliusa Randle’a, który wciąż wydaje się nie do końca przekonywać i niewykluczone, że również zmieni otoczenie.
Najważniejszą kwestią pozostanie jednak czy Leśne Wilki zwyczajnie będzie stać na podwyżkę dla Reida. Bez wątpienia organizacja chce budować drużynę wokół tyleż utalentowanego co kontrowersyjnego Anthony’ego Edwardsa, który w 2023 roku podpisał pięcioletnią umowę o wartości około 244 mln dolarów. Sowite kontrakty mają również chociażby Rudy Gobert czy Jaden McDaniels. Wystarczy chwila nieuwagi i Timberwolves mogą przekroczyć drugi prób podatkowy, co będzie się wiązać z konsekwencjami typu zamrożenie picków w drafcie czy brak możliwości przeprowadzania wymian.
Jeżeli więc zatrzymanie Reida będzie przekraczać możliwości finansowe Minnesoty, niewykluczone że zawodnik będzie musiał odejść na zasadzie wolnego transferu. 25-latek wyrobił sobie sporą renomę i chętnych na pewno nie zabraknie. I tylko kibiców będzie szkoda, bo ich ukochana drużyna nie po raz pierwszy w ostatnich latach zostanie z przysłowiową ręką w nocniku.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Wspieraj PROBASKET
