Wszystko jest już jasne. W meczu numer siedem Oklahoma City Thunder pokonali Indiana Pacers 103:91, tym samym zdobywając pierwszy w historii – jeśli liczyć od przeprowadzki z Seattle – tytuł mistrzowski. Standardowo największą rolę w triumfie odegrali Shai Gilgeous-Alexander (MVP Finałów), Jalen Williams czy Chet Holmgren, ale nie da się również zapomnieć o Alexie Caruso.




Chociaż ten elitarny defensor o niezbyt bujnej fryzurze ma dopiero 31 lat, w młodej ekipie Oklahoma City Thunder może uchodzić za prawdziwego weterana. Sam Alex Caruso w rozgrywanym z niedzieli na poniedziałek meczu zapisał na swoje konto 10 punktów (40% skuteczności, zarówno z gry, jak i z dystansu), trzy zbiórki, trzy przechwyty i blok i być może nie są to jakieś olśniewające liczby, jednak w jego przypadku nie o to chodzi. Jego doświadczenie – i to nie tylko boiskowe, o czym za chwilę – zdobyte w Finałach NBA okazało się bezcenne dla zespołu trenowanego przez Marka Daigneaulta.

Po tym, jak jego zespół pokonał Indiana Pacers, były koszykarz również Los Angeles Lakers i Chicago Bulls może sobie wpisać do cv już drugi tytuł mistrzowski. Jako dynamiczny zawodnik wchodzący z ławki, Caruso odegrał ważną rolę w tej serii, szczególnie w drugim i czwartym meczu, które OKC wygrało w dużej mierze dzięki jego dobrej grze.

I jakkolwiek komicznie do nie zabrzmi, doświadczenie Alexa pomogło jego kolegom również w innej, już nie do końca związanej z boiskiem, kwestii. Rzecz w tym, że nikt z Thunder nie wiedział… jak otworzyć butelkę szampana, a bez tego ciężko było rozpocząć świętowanie sukcesu. Dopiero doświadczony rozgrywający, który w barwach Jeziorowców wywalczył tytuł „w bańce” w 2020 roku pokazał kolegom, jak to się robi.

– Przede wszystkim nikt z nas nie wiedział, jak to zrobić. Pytaliśmy [Caruso], jak się to robi, bo nikt nie miał pojęcia. Wielkie dzięki dla AC, że nauczył nas, jak otwierać szampana, tak mi się wydaje – powiedział w jednym z pomeczowych wywiadów inny ze starszych zawodników Thunder, Isaiah Hartenstein. Wprawdzie on w swojej karierze, jeszcze zanim trafił do NBA, zdobył mistrzostwo Litwy z Żalgirisem Kowno, ale jak sam przyznał, tam „wolą innego rodzaju trunki”.

Wracając jednak do Caruso, do niedawna był jedynym członkiem rosteru OKC, który znał smak tytułu mistrzowskiego, ale czy na pewno? Jeśli zgłębić się we wciąż pojawiające się w mediach społecznościowych dyskusje dotyczące sezonu rozgrywanego „w bańce”, można spotkać się z opiniami, które nazywają tytuł zdobyty wówczas przez Lakers „fałszywym pierścieniem”. Z pewnością tego typu opinie dotarły również do Alexa, który po zwycięstwie Thunder nie omieszkał sobie z tego zażartować.

Tak, teraz mam prawdziwy [pierścień]! Teraz nikt nie będzie miał mi nic do zarzucenia – bez ogródek wypalił 31-latek na pomeczowej konferencji. Po chwili jednak, już bardziej na poważnie, wypowiedział się na temat jednego z największych sukcesów w dotychczasowej karierze.

– Myślę, że wszystko dzięki temu, jak zbudowana jest teraz ta drużyna w porównaniu do tej, której członkiem byłem w 2020. Z tym zespołem było o wiele trudniej ze względu na brak doświadczenia, prawda? Wszyscy mówili, że aby wygrać mistrzostwo potrzeba doświadczenia, tego, tamtego i jeszcze czegoś. Powtarzałem to wielokrotnie podczas całych play-offów, że dobra koszykówka to dobra koszykówka. Najlepsza drużyna może wygrać bez względu na wszystko. Rzecz jasna, jeśli wyjdziecie na boisko i zrobicie wszystko, co trzeba, żeby wygrać mecz. Myślę, że w miarę trwania play-offów ta drużyna dorastała i uczyła się na bieżąco, podczas gdy większość zespołów musi wyciągać wnioski z porażek. My uczyliśmy się, odnosząc sukcesy – stwierdził Caruso.

Nie da się ukryć, że podobnie jak w tym roku w Oklahomie, tak też ten znakomity obrońca był swego czasu kluczowym członkiem drużyny Lakers, która w sezonie 2019-20, właściwie w szczytowym okresie pandemii COVID-19, przeszła przez wyzwania, jakie stawiały rozgrywki „w bańce”. W 21 meczach fazy play-off w trykocie Jeziorowców Alex notował średnio 6,5 punktu, 2,8 asysty i 1,1 przechwytu, ale to jego znakomita postawa w innych aspektach pomogła LeBronowi Jamesowi i spółce w osiągnięciu końcowego triumfu.

Niestety, nie wszystkich da się zadowolić i niektórzy eksperci już zawsze będą stawiali przysłowiową gwiazdkę przy tamtym, nietypowo wywalczonym tytule mistrzowskim. Nasz bohater, czasem określany mianem „Half Bald Half Amazing”, nie musi jednak się tym przejmować. Pierścienia zdobytego z Thunder nikt kwestionował nie będzie (nawet jeśli niektórzy mogą się zastanawiać co by było, gdyby kontuzji na wczesnym etapie gry nie nabawił się Tyrese Haliburton).

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments