Michael Jordan i Scottie Pippen to prawdopodobnie najbardziej znany duet w historii NBA. W każdym sezonie możemy oglądać duety, które elektryzują swoją grą i prowadzą drużyny do zwycięstw. Nie inaczej będzie w tegorocznych rozgrywkach i dlatego chcielibyśmy przedstawić sześć nowych duetów, które będą najciekawsze do obserwowania na ligowych parkietach.
Donovan Mitchell i Darius Garland – Cleveland Cavaliers
Ten duet wziął udział wspólnie w dwóch obozach treningowych przed sezonem, wtedy obaj gracze nie byli jeszcze świadomi, że wkrótce będą reprezentować barwy jednej drużyny. Mitchell po przygotowaniach przedsezonowych wypowiada się o Garlandzie w bardzo ciepłych słowach i mocno wychwala gracza Cleveland Cavaliers:
– Uważam się za bardzo dobrego strzelca, ale on tam jest. Staram się za nim nadążyć. Zmusił mnie do podnoszenia umiejętności podczas treningu, a teraz jesteśmy w tym samym zespole, to będzie wyjątkowe.
Po takich słowach można przypuszczać, że pomiędzy tą dwójką widoczna będzie chemia na parkiecie, co powinno dodatkowo wzmocnić drużynę z Ohio. Jedynym mankamentem, jeżeli chodzi o ten duet, to wzrost. Obaj gracze mają po 185 cm wzrostu, co nie jest zbyt imponującym wynikiem, ale trener Cavaliers nie musi się w tym wypadku martwić, gdyż za ich plecami ma Mobleya i Allena, dwójka podkoszowych graczy, która będzie uzupełniać luki defensywne wspomnianego duetu. Jeżeli chodzi o ofensywę, to to co mają do zaproponowania Mitchell i Garland to dobry rzut za trzy oraz z półdystansu, a dzięki temu, że będzie ich dwóch obrona rywala nie będzie mogła skupić się na bronienie wyłącznie tylko jednego z nich.
Cade Cunningham i Jaden Ivey – Detroit Pistons
Atletyczni i dynamiczni – tak można śmiało określić duet zawodników, który elektryzował będzie kibiców Detroit Pistons. Do tego młodość – Cunnigham 21, Ivey 20 lat – daje to nadzieje i rysuje przed drużyną Tłoków świetlaną przyszłość, o ile ich karier nie storpedują kontuzję, a sami zainteresowani będą rozwijać się zgodnie z potencjałem, który posiadają. Jaden wydaje się być lepszym obrońcą niż Cade, co może pomóc temu starszemu w rozwinięciu „skrzydeł” jeszcze bardziej. Ten duet może przysporzyć wiele problemów defensywie przeciwników i rywale już muszą szykować się na sporo biegania oraz walki z tą atletyczną dwójką zawodników. Cunningham na pewno wspomoże dodatkowo swojego nowego kolegę doświadczeniem, które zdobył podczas swojego pierwszego sezonu w NBA. To powinno pomóc o wiele szybciej zaadoptować się do warunków ligowych Jadenowi, warto też zaznaczyć, że po transferach, które Pistons dokonali wydają się być drużyną, która może powalczyć o udział w play-offach.
Jalen Green i Jabari Smith JR. – Houston Rockets
Kolejny duet zbudowany na wyborach w drafcie, Green to 2. numer zeszłorocznego draftu, a Jabari Smith to 3. tegorocznego naboru do NBA. Houston Rockets, podobnie jak Detroit Pistons, budują młodą drużynę dzięki wyborom w drafcie. Wielu ekspertów zdaje sobie sprawę, że Rakiety jeszcze w tym sezonie nie powinny liczyć się w walce o play-offy, ale dwa lub trzy sezony mogą być już czarnym koniem rozgrywek. Młoda ekipa oparta na tej dwójce zawodników będzie na pewno ciekawa do oglądania, możemy spodziewać się widowiskowej, szybkiej koszykówki, okraszonej wieloma efektownymi akcjami. To będzie sezon nauki, ogrywania się, zbierania doświadczenia i zdobywania chemii na parkiecie, a to wszystko ma zaprocentować za rok, można także spodziewać się w obecnych rozgrywkach wielu akcji pick and roll pomiędzy Smithem JR., a Jalenem Greenem. Warto wspomnieć także, że podczas draftu Jabari miał 208 cm wzrostu, a według obecnych pomiarów urósł o 2 cm i ma już 210 cm.
Trae Young i Dejounte Murray – Atlanta Hawks
Lider Atlanta Hawks w końcu będzie miał u swojego boku kogoś, kto może dotrzymywać mu kroku i odciążyć go trochę w ofensywie. Murray bez wątpienia od samego początku powinien stać się drugą opcją drużyny w ataku, może także rozgrywać, gdy Young będzie odpoczywał na ławce. Dejounte pod okiem Gregga Popovicha stał się bardzo dobrym obrońcą, a właśnie ten aspekt wielu uważa za mankament w grze Trae. Dlatego wsparcie byłego gracza San Antonio Spurs będzie ważne nie tylko w ofensywie, ale i w defensywie. Gracz ten po 6 sezonach spędzonych w Ostrogach stał się bardzo uniwersalny i dlatego Jastrzębie zdecydowały się pozyskać go w wymianie. Landry Fields – generalny manager Hawks – współpracował z nim już wcześniej w Spurs, przez co można spodziewać się, że zdaje sobie on sprawę, jak ten gracz może idealnie pasować do stylu gry Trae Younga, jak i całej organizacji.
Damian Lillard i Jerami Grant – Portland Trail Blazers
Gracze Ci mieli już przyjemność grać ze sobą w jednej drużynie, a dokładniej w 2021 roku, kiedy obaj byli w składzie kadry USA, podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokyo gdzie wywalczyli złoty medal. W kuluarach mówi się, że Lillard mocno zabiegał o to, aby Blazers pozyskali właśnie Granta, którego Pistons umieścili na liście transferowej. Lider Portland bardzo szybko zabrał głos w sprawie swojego nowego kolegi:
– Myślę, że pozyskanie Jeremiego było czymś wielkim. Na skrzydle musisz mieć atletycznego, wysportowanego i wszechstronnego zawodnika. Jerami jest takim gościem, wygrywał w Denver, był w zwycięskiej Oklahomie. Pojechał do Detroit, gdzie miał większą odpowiedzialność, co zmusiło go do bycia jeszcze lepszym graczem.
Wydaje się, że po tym transferze drużynie udało wypełnić się pustkę, jaka powstała po oddaniu C.J McColluma do New Orleans Pelicans, który był drugą opcją zespołu, ale i dobrym kompanem Lillarda. Teraz można śmiało stwierdzić, że lider Portland Trail Blazers jest przede wszystkim zdrowy, zadowolony z takiego ruchu organizacji i gotowy do walki o powrót do play-offów.
Karl-Anthony Towns i Rudy Gobert – Minnesota Timberwolves
Transfer z udziałem Rudy’ego Goberta to zdecydowanie największy ruch w przerwie między sezonowej. Ta wymiana stworzyła także chyba najwyższy z tych ciekawych duetów w lidze. Wilki poświęciły naprawdę wiele, aby pozyskać centra Utah Jazz, warto wspomnieć, że do drużyny z Salt Lake City trafiło między innymi 5 wyborów w pierwszej rundzie draftu w najbliższych latach. Wydaje się, że to zbyt wiele za tego zawodnika, ale to będzie można ocenić dopiero po tym, jak jego przygoda z drużyną zostanie zakończona. Obecnie duet ten budzi wiele zainteresowania i emocji. Spodziewać się można, że podczas ich wspólnego pobytu na parkiecie Towns będzie grać na pozycji silnego skrzydłowego. Wszystkich ciekawi także jak para podkoszowych będzie się uzupełniać i czy Karl zakryje wszystkie ofensywne braki Goberta. Minnesota Timberwolves w zeszłym sezonie wygrali 46 meczów i oczekuje się od nich, że teraz za sprawą pozyskania Rudy’ego poprawią ten wynik i pewnie wejdą do play-offów. Sam Towns zdecydował się zabrać głos w tej sprawie:
– Nie ma już czasu, nie ma już wymówek. Musimy to zrobić teraz, mistrzostwo albo porażka.
Te słowa pokazują, że lider Wilków zdaje sobie sprawę z tego, jakie będą oczekiwania względem jego drużyny, ale czy zawodnicy zdołają sobie poradzić z tak dużą presją, którą dodatkowo sami na siebie nakładają? Na to pytanie poznamy odpowiedź, gdy sezon dobiegnie końca.