Sezon regularny zbliża się do końca, a Miami Heat wciąż liderują Konferencji Wschodniej. Prowadzony przez Erika Spoelstrę zespół legitymuje się bilansem 52-28 i ma kilka meczów przewagi nad drugimi Boston Cetics. To bardzo dobry sezon w wykonaniu drużyny z Miami, która w porównaniu do poprzednich rozgrywek zaliczyła spory progres. Mimo to niewielu ekspertów jest zdania, że Heat mogą włączyć się do walki o mistrzostwo.
Zacznijmy od tego, że bardzo trudno przewidzieć, co wydarzy się w fazie play-off na wschodzie. Brak tutaj wyraźnego faworyta, zespołu który bez wahania typowalibyśmy do wygrania finału konferencji. Największe szanse daje się broniącym tytułu Milwaukee Bucks. Swoich zwolenników, mimo prezentowania nierównej formy, ma także Philadelphia 76ers.
Wiele mówi się też o Boston Cetics, którzy w pewnym momencie zaczęli seryjnie wygrywać i są w tej chwili najgorętszą drużyną wschodu NBA. Bardzo ciekawym przypadkiem zasługującym na osobny tekst są również Brooklyn Nets. Nowojorczycy zajmują dopiero ósmą pozycję w Konferencji Wschodniej, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że ten zespół może namieszać w nadchodzących playoffs.
Dzieje się bardzo dużo i łatwo zapomnieć o Miami Heat. Chociaż podopieczni Erika Spoelstry są liderami swojej konferencji, to mało kto daje im szansę na awans do finału. Trzeba pamiętać, że miejsce zajęte w sezonie regularnym nie zawsze oddaje realną siłę drużyny, zwłaszcza gdy stawka jest tak wyrównana. Zlekceważenie zespołu z Florydy byłoby jednak dużym błędem.
W szeregach Heat próżno szukać wielkich gwiazd i kandydatów do nagrody MVP. Mamy za to zgraną grupę koszykarzy oraz trenera powszechnie uważanego za jednego z najlepszych fachowców w lidze. Spoelstra dysponuje ciekawym składem, złożonym w większości z zawodników doświadczonych lub prawdziwych weteranów.
W składzie Heat nie brakuje zaprawionych w ligowych bojach zawodników jak Kyle Lowry (który wygrywał tytuł z Toronto Raptors), PJ Tucker czy Jimmy Butler. Doświadczenie oraz fakt, że trzon drużyny stanowią zawodnicy, którzy poprowadzili Heat do finałów przeciwko Los Angeles Lakers w 2020 roku, to duże atuty tego zespołu.
Liderem drużyny jest Butler. Skrzydłowy słynie ze świetnej pracy w defensywie i można być spokojnym o jego dyspozycję w decydujących momentach. Pokazał co potrafi w play-offs 2020 roku, gdy w piątym meczu finałów NBA zdobył 35 punktów i zaliczył triple-double. To koszykarz znakomicie prezentujący się w meczach o wysoką stawkę. Przyszłością drużyny są natomiast Bam Adebayo i Tyler Herro. Obaj rozgrywają solidny sezon.
Adebayo przyzwyczaił już kibiców ekipy z Miami do pewnego poziomu, poniżej którego nie schodzi (choć wciąż czeka na drugi występ w meczu gwiazd). Herro z kolei jest zawodnikiem rezerwowym, ale notuje najlepsze w karierze 20,8 punktu na mecz. Jest kluczowym zawodnikiem w końcówce meczu, a wielu ekspertów uważa, że zasługuje na nagrodę dla najlepszego rezerwowego sezonu.
Świetnym uzupełnieniem składu okazał się wspomniany wcześniej Lowry. Były rozgrywający Raptors nie daje w ataku tyle co w swoich najlepszych latach, jednak wciąż może dać dużo dobrego. Imponuje „koszykarskim IQ” i umiejętnością rozegrania (jest w pierwszej dziesiątce najlepszych asystujących sezonu), a jego mistrzowskie doświadczenie może okazać się nieocenione w trudnych meczach playoffs.
Niewiele można zarzucić zawodnikom drugiego planu, którzy wypełniają swoje zadania i są wsparciem dla liderów drużyny. Warto odnotować, że nieco gorzej prezentuje się Duncan Robinson, który stracił miejsce w wyjściowej piątce na rzecz Maxa Strusa. Generalnie jednak, obaj gracze są bardzo istotni w układance trenera Spoelstry. Robinson i Strus to solidni strzelcy za trzy (obaj trafiają blisko trzy trójki na mecz), a wiadomo jak ważny to element w dzisiejszej NBA.
Niedawno, po blisko rocznej nieobecności spowodowanej ciężką kontuzją, do rotacji wrócił Victor Oladipo. Na razie zawodnik ten nie gra jeszcze na miarę swoich możliwości, ale niedzielny mecz przeciwko Raptors pokazał, że wkrótce może się to zmienić. Oladipo zdobył wtedy 21 punktów, rzucając na 63-procentowej skuteczności. Jeśli 29-latek zaliczy takie występy w play-offs, to szanse Heat na powtórzenie wyczynu z 2020 roku i ponowne zaskoczenie koszykarskiego świata znacznie wzrastają.
Erik Spoelstra ma do dyspozycji bardzo wyrównany i dobry skład, drużynę bardzo dobrą na wielu płaszczyznach (według statystyk dziewiąta ofensywa i piąta defensywa w lidze). Niestety przeszkodą w osiągnięciu spektakularnego rezultatu może być brak wielkiej gwiazdy, która „sama wygra mecz”. Tylko tyle i aż tyle.
W tym sezonie NBA dobitnie udowadnia nam, że jest ligą wielkich graczy i imponujących indywidualnych występów, a obrona zeszła na dalszy plan. Dla Heat może się to okazać przeszkodą nie do przeskoczenia.