Los Angeles Lakers po trzynastu meczach sezonu regularnego legitymują się bilansem 3-10. Nic nie wskazuje na to, by wkrótce mieli dołączyć do walki z czołówką zachodniej konferencji. Niektórzy przypuszczają, że cierpliwość LeBrona Jamesa dobiega końca. Ten, jeśli chce walczyć o mistrzostwo, może w efekcie zmienić otoczenie.
Oczywiście do takich rozwiązań jeszcze bardzo daleko, jednak na przestrzeni ostatnich lat LeBron James wysyłał wiele sygnałów wskazujących na to, że na tym etapie liczy się dla niego wyłącznie walka w czołówce. Zdobył z Los Angeles Lakers mistrzostwo i jest głodny kolejnych. Problem polega na tym, że ma 37 lat i wkracza na ostatnią prostą swojej kariery. Tymczasem Lakers nie są w stanie zbudować wokół niego i Anthony’ego Davisa składu, który zapewni liderom odpowiednie wsparcie. Bieżący sezon może być podobny do poprzedniego.
Rzekomo James sugerował już Robowi Pelince, dyrektorowi sportowemu Lakers, by ten przehandlował pozostałe wybory w pierwszej rundzie i wzmocnił zespół jeszcze przed zamknięciem zimowego okienka transferowego. Na celowniku Lakers mieliby być m.in. liderzy Indiany Pacers – Myles Turner oraz Buddy Hield. Na razie jednak w LA nie słychać, by zespół był gotowy wykonać jakiekolwiek drastyczne ruchy. Rodzi się więc pytanie, jak długo LeBron James wytrzyma? Lakers w żadnym wypadku nie spełniają jego oczekiwań.
Jeden ze skautów pracujących w zachodniej konferencji wskazał na Phoenix Suns, jako w tym momencie idealne środowisko dla LBJ-a. Dołączyłby do Chrisa Paula oraz Devina Bookera i z całą pewnością stworzył tercet, który mógłby w tym sezonie powalczyć o mistrzostwo. – To miejsce, w którym przyjęliby go z otwartymi ramionami – wyjaśnia skaut. – Z LeBronem u boku, Chris [Paul] zdobyłby swój upragniony pierścień – dodał. Taki transfer pozostaje w sferze marzeń. Poza tym byłbym jednoznaczny z faktem, że Lakers rozpoczynają przebudowę.
Można odnieść wrażenie, że w LA nie są jeszcze na to gotowi. Przystąpili do sezonu 2022/23 z chęcią walki o tytuł, więc tak szybko z tego nie zrezygnują. Jednak wraz z kolejnymi niepowodzeniami, na ligowych korytarzach coraz głośniej będzie zarówno o niejasnej przyszłości Jamesa, jak i Anthony’ego Davisa, który również pojawiał się już w transferowych pogłoskach. Nawet jeśli żaden z nich nie będzie zainteresowany opuszczaniem LA, sami Lakers powinni przemyśleć takie rozwiązanie, by w końcu wygrzebać się z bagna, w jakim utknęli.