Kilka kolejnych tygodni będzie stało pod znakiem zarówno play-offów, jak i doniesień na temat przyszłości Kevina Duranta. Wiele wskazuje na to, że 36-latka czeka wkrótce nowy — potencjalnie ostatni — etap w jego karierze, ale od realizacji takiego scenariusza wciąż jesteśmy bardzo daleko. Już teraz możemy jednak założyć, czym będą kierować się Suns przy potencjalnych negocjacjach.
Koniec przygody Kevina Duranta w Phoenix Suns wydaje się w tym momencie już niemal nieunikniony. Ekipa z Arizony straciła już ostatnią szansę na grę w turnieju play-in i wygląda na to, że 36-letni skrzydłowy — który od 31 marca pozostaje poza grą z uwagi na kontuzję kostki — swoje ostatnie spotkanie w barwach Suns ma już za sobą.
Różne doniesienia na temat przyszłości Duranta docierały do nas ze Stanów Zjednoczonych. Część plotek mówiła o nieunikanej konieczności transferu. Inne z kolei sugerowały, że kierownictwo klubu będzie skłonne zwolnić trenera Mike’a Budenholzera, by zadowolić w ten sposób KD i Devina Bookera. Wraz z upływem czasu coraz więcej informacji zaczyna jednak wskazywać na realizację pierwszego scenariusza.
Ciekawą wypowiedź na temat przyszłości 36-letniej gwiazdy mogliśmy usłyszeć od Briana Windhorsta z ESPN. Zdaniem dziennikarza Suns będą chcieli wymienić Duranta nie po to, by pozyskać w zamian zawodników, którzy skompletują skład, ale by odciążyć znacząco swoją listę płac.
— Kiedy spojrzysz na ten transfer Kevin Duranta, [Suns] będą musieli naprawdę poważnie rozważyć oddanie go w zamian za finansową elastyczność. To nowa koncepcja w NBA i rozumiem, że kiedy to słyszysz, możesz pomyśleć “O czym ty mówisz? Wymieniać go za elastyczność? Ja chcę cztery wybory w pierwszej rundzie draftu. Chcę trzech młodych, świetnych graczy, chcę kogoś, kto wejdzie do składu i będzie w All-NBA” — zaczął dziennikarz.
Na przyszły sezon Suns mają zagospodarowane już prawie 219 milionów dolarów, a chodzi tu jedynie o 10 zawodników. Do tego zbioru musiałyby dojść kolejne umowy minimalne, po czym właściciele byliby zmuszeni do zapłacenia srogiego podatku. Sam kontrakt Duranta warty będzie aż 54,7 miliona.
— Oni będą musieli naprawdę poważnie rozważyć wymianę Duranta, żeby wydostać się z więzienia, czyli spod drugiego poziomu podatkowego [second apron – przyp. red.], odzyskać możliwość rotacji i manewrowania składem, bo ich największym problemem jest to, że nie mają obecnie żadnej przestrzeni, by zmienić coś w swojej drużynie — kontynuował Windhorst.
Zachętą do potencjalnego pozyskania Duranta jest m.in. fakt, że nadchodzące rozgrywki będą ostatnimi na jego obecnym kontrakcie. Dziennikarz porównuje jego transfer do swego rodzaju wypożyczenia, którego kosza zostaną pokryte zarówno poprzez wypłacanie mu jego wypłaty, jak i potencjalnie 1-2 zawodników i wybory w drafcie.
— Powiem ci to — która drużyna osiągnęła największy sukces w sezonie 2024/25? Los Angeles Clippers. Oddali Paula George’a za elastyczność. Powiesz mi “Przecież oni nawet go nie wymienili, po prostu pozwolili mu odejść, nie było żadnego transferu!”. A jednak był. Mogli wymienić go do Warriors. Mogli zrobić sign-and-trade I odesłać go gdzieś indziej, ale powiedzieli “Nie możemy być już w second apron. Jedynym sposobem, żeby naprawić naszą drużynę, jest odzyskanie elastyczności” — podsumował dziennikarz.
Los Angeles Clippers z pewnością nie tęsknią za Paulem Georgem, który ma za sobą najgorszy sezon w swojej dotychczasowej karierze, a do tego nieustannie borykał się z urazami. Ekipie z Miasta Aniołów wróżono problemy z awansem nawet do turnieju play-in, a tymczasem zajmują oni obecnie 5. miejsce ze stratą zaledwie jednego zwycięstwo do trzecich Los Angeles Lakers. W Arizonie liczą zapewne, że uda im się powtórzyć tego typu scenariusz.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!