Choć bieżące rozgrywki zakończyły się dla Phoenix Suns ogromnym rozczarowaniem, to wygląda na to, że w kolejnym sezonie ich gwiazdorski tercet pozostanie nienaruszony. Generalny menadżer James Jones wierzy bowiem, że skład, który przygotował jest w stanie powalczyć o najwyższe laury.
Jeszcze kilka tygodni temu mogło wydawać się, że w Arizonie czeka nas niezwykle interesujące lato. Po rozczarowującym zakończeniu sezonu na pierwszej rundzie play-offów część analityków spekulowała o przyszłości Phoenix Suns, a wnioski nasuwały się same: gwiazdorski tercet w osobach Devina Bookera, Kevina Duranta i Bradleya Beala nie wypalił i najprawdopodobniej zostanie on rozłamany.
Właściciel zespołu Mat Ishbia szybko uciął jednak te spekulacje i dał jasno do zrozumienia, że Słońca będą kontynuowały walkę o tytuł z identycznym członem. Biznesmen próbował przekonać dziennikarzy, że składu Suns zazdrości mu niemal cała liga. To postawiło jednak pod znakiem zapytania jego umiejętności budowy i prowadzenia zespołu.
Teraz podobną opinią podzielił się z przedstawicielami mediów James Jones, generalny menadżer Phoenix Suns, który teoretycznie powinien być odpowiedzialny za ruchy kadrowe, ale wygląda na to, że nie ma zbyt wiele do powiedzenia i musi śledzić wyznaczony przez Ishbię szlak. Zgodnie z informacjami Johna Gambadoro z Arizona Sports Jones również mówi wprost, że trzon Słońc z pewnością pozostanie tego lata nienaruszony.
Biorąc pod uwagę słowa Mata Ishbii trudno jednak wyobrazić sobie inną opinię Jonesa. Gdyby generalny menadżer Suns, niezależnie od tego, kto by to był, próbował zakwestionować przekonania 44-letniego milionera, to najprawdopodobniej szybko pożegnałby się z pracą.
Fakty są jednak takie, że Suns nie mieli żadnej odpowiedzi na Minnesota Timberwolves w pierwszej rundzie play-offów, a ich sezon zakończył się popularnym „sweepem”. Warto zwrócić też uwagę, że siedem zagwarantowanych na ten moment kontraktów na kolejny sezon będzie kosztować Ishbię aż 192 miliony dolarów, z czego aż 150 milionów przypada na tercet Booker – Beal – Durant. Suns wciąż muszą skompletować jednak resztę składu, co może okazać się niezwykle trudne.