Karl-Anthony Towns poinformował, że zdiagnozowano u niego COVID-19. To szczególny cios dla zawodnika, bowiem w przeciągu ostatnich kilku miesięcy kilku członków jego rodziny przegrało swoją walkę z wirusem, w tym matka Townsa.
Zaraz po tym, gdy liga przełożyła mecz Minnesoty Timberwolves z Memphis Grizzlies, Karl-Anthony Towns potwierdził na swoim twitterze, iż jest jednym z dwóch zawodników Leśnych Wilków, u których zdiagnozowano COVID-19. KAT zapewnił, że od razu po otrzymaniu wyniku odizolował się od wszystkich, których mógł narazić i w kolejnych dniach będzie przestrzegał wszystkich zasad wynikających z protokołu wprowadzonego przez ligę.
– Każdego dnia modlę się o to, by koszmar związany z tym wirusem w końcu minął – pisał Towns. – Proszę też wszystkich, by potraktowali to zagrożenie bardzo poważnie – dodaje. Towns w trakcie pandemii stracił kilku swoich bliskich. Największym ciosem była śmierć jego matki – Jacqueline Cruz, z którą KAT miał bardzo silne relacje. Z tego też powodu zawodnik przyznał, że boi się o zdrowie swojego ojca i swojej siostry.
– Ten wirus jest potężny, a NBA stworzyła coś na wzór społeczności, więc musimy na siebie uważać – mówi Gersson Rosas, generalny menadżer Wolves. Towns niedawno wrócił do gry po uporaniu się z urazem. Zdołał rozegrać cztery mecze, w których notował średnio 22 punkty, 12,5 zbiórki. Teraz czeka go około dwóch tygodni przerwy. Zawodnik dostanie zielone światło do powrotu dopiero, gdy dwa kolejne testy wyjdą negatywne.
– Karl jest bardzo ważną częścią naszej drużyny. On oraz jego ojciec Karl Sr przeszli już naprawdę wiele – dodaje Rosas. W Minnesocie nie mają jednak innego wyjścia i w najbliższym czasie będą musieli sobie radzić bez swojego lidera. Poza grą z powodu protokołu COVID-19 są również Juancho Hernangomez oraz Ricky Rubio. W jedenastu rozegranych dotąd meczach zespół zrobił bilans 3-8 i przed nim trudne zadanie, jeśli chce się liczyć w walce o play-offy.