Golden State Warriors zahaczyli Steve’a Kerra w temacie jego nowego kontraktu, ale szkoleniowiec nie chce o tym rozmawiać dopóki nie upora się ze swoimi problemami zdrowotnymi. Czyżby to oznaczało, że jego przyszłość z drużyną mistrzów stoi pod znakiem zapytania?
Zdrowie ma absolutny priorytet dla szkoleniowca Golden State Warriors. Problemy z plecami pozbawiły go niemal całych play-offów 2017. Steve Kerr wrócił na ławkę w finałowej serii z Cleveland Cavaliers. Wcześniej opierał się na pracy Mike’a Browna. Ogromna część sukcesów zespołu z Oakland to wynik pracy Kerra, który wprowadził znakomitą atmosferę, wzorową dyscyplinę i system, który pogodził czterech All-Starów.
Warriors nie mogli życzyć sobie lepszego szkoleniowca do tej pracy. Z tym że przyszłość Kerra stoi pod znakiem zapytania. Problemy z plecami nadal nie dają mu spokoju i choć rozpocznie sezon na ławce swojej drużyny, to na którymś jego etapie znów może potrzebować przerwy i odpoczynku. Z tego powodu coach nie jest gotowy, by rozmawiać o przedłużeniu swojego obecnego kontraktu. – Na razie nie mam zamiaru patrzeć tak daleko w przyszłość – stwierdził.
W 2015 Kerr przeszedł operację, w trakcie której do organizmu wylał się płyn rdzeniowy. Trener żałuje, że poddał się tamtej operacji, bowiem spowodowała ona, że cały czas walczy z zawrotami głowy i migreną. – Uwielbiam pracować w roli trenera, ale na razie trudno mi stwierdzić, czy będę w stanie nadal to robić – mówi otwarcie. Przed nim czwarty rok 5-letniej umowy za 25 milionów dolarów, jaką podpisał przed sezonem 2014/2015. W międzyczasie zdobył z Warriors dwa tytuły.
– W zasadzie nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, w której Steve nie jest trenerem tego zespołu – mówi generalny menadżer GSW – Bob Myers. – Oczywiście sytuacja ulega zmianie, gdy rozmawiamy o kwestii jego zdrowia. Ale jeśli spróbujemy coś wspólnie wypracować, to na pewno dojdziemy do porozumienia. W organizacji jest osobą uwielbianą przez wszystkich. Łączy w sobie niesamowite umiejętności osoby zdolnej do przewodzenia – skończył.
fot. Keith Allison, Creative Commons