Powoli kończy się era Stephena Curry’ego w Golden State Warriors. 36-letni lider wciąż jednak gra jeszcze dobrą koszykówkę i klub chciałby pod koniec jego kariery spróbować raz jeszcze powalczyć o tytuł.
Jak wynika z doniesień Anthony’ego Slatera z The Athletic, w Golden State Warriors narasta poczucie pilności dokonania zmian kadrowych. Zespół na chwilę obecną legitymuje się przyzwoitym bilansem 24-24, jednak w silnej Konferencji Zachodniej daje to dopiero 11. pozycję, a więc poza play-in – nie mówiąc nawet o bezpośrednim awansie do playoffów. Ostatnie już sezony 36-letniego Stepha Curry’ego to okres, który klub chciałby dobrze wykorzystać, dając sobie jeszcze szanse w walce o mistrzostwo. Za dwa lata bowiem, kiedy skończy się kontrakt Stepha (a wraz z nim być może i jego kariera), Warriors muszą liczyć się z latami odbudowy.
Stąd doniesienia o tym, że Warriors zamierzają być aktywni w tegorocznym trade deadline. Z ekipą z San Francisco łączone były takie nazwiska jak Nikola Vucevic, Zach LaVine czy Jimmy Butler. LaVine jednak trafił już do Sacramento Kings, a Butler sam wykluczył się z transferu do Golden State. Opcji na wzmocnienia jest więc coraz mniej. Tymczasem oliwy do ognia dolewa trener Steve Kerr. Zapytany przez Sama Gordona z The San Francisco Chronicles o to, czy Warriors mają wystarczająco dużo talentu, by rywalizować w playoffach:
– Myślę, że tak. […] Myślę też jednak, że nie mamy wystarczająco dużo [jakości], żeby odseparować się od reszty stawki w Konferencji Zachodniej. Chodzi o to, że nie znajdujemy się w punkcie, w którym możemy stwierdzić: Jest dobrze, utrzymajmy to co jest. Taka jest rzeczywistość – odpowiada trener Golden State Warriors, Steve Kerr.
Trener Wojowników wprost wypowiedział się też o ewentualnych transferach, nie naciskając na zarząd:
– Jeśli jest ruch, który ma sens, to [Mike Dunleavy Jr., generalny manager – przyp. red] go wykona. Jeśli jednak nie, to czuję się komfortowo idąc w przyszłość z obecnym składem, bo wiem do czego jesteśmy zdolni, znam tych chłopaków. Miejmy nadzieję, że mimo wszystko uda nam się złapać trochę rozpędu – kontynuuje Steve Kerr.
Warriors z pewnością będą chcieli wstrząsnąć nieco składem w tegorocznym okienku. Jak wynika z raportu Anthony’ego Slatera, Wojownicy odzywali się do kilku ligowych zespołów z propozycją oddania pierwszorundowego picku w drafcie 2025, by zorientować się co mogą dostać w zamian.
Jednym z czynników wymienianych przy ewentualnym transferze Warriors, jest integralność składu i morale ważnych w szatni zawodników. Liczące się głosy to przede wszystkim te należące do graczy, którzy pamiętają ostatnią mistrzowską kampanię. Oprócz Stepha Curry’ego i Draymonda Greena, są to choćby Andrew Wiggins, Kevon Looney, Gary Payton II czy Jonathan Kuminga. Część z nich może obawiać się tego, że zostanie przehandlowana. Lider zespołu, Steph Curry, zapewnia, że zawodnicy podchodzą do sprawy profesjonalnie:
– Minął już kolejny rok od naszego mistrzostwa w 2022 roku, więc jest [zawodników z tamtego składu] trochę mniej… Myślę, że każde trade deadline na swój sposób nie było łatwe. Ale im dalej jesteś od wygrywania, tym pilniejsze wydają się potrzeby. Taka jest NBA. To nic nowego, wszyscy doświadczają tego od zawsze. Trzeba potrafić grać pomimo tego szumu, utrzymywać pewność siebie i rozumieć, że wszystko co możesz kontrolować, to twoja gra na boisku – twierdzi Steph Curry.
Łatwo mu mówić, kiedy wie, że akurat on na pewno nie zostanie wymieniony.
Steph Curry indywidualnie rozgrywa swój najgorszy sezon od wielu lat, jednak wciąż jest to jeszcze koszykówka na wysokim poziomie. Rozgrywając 31,7 minuty na mecz, notuje średnio 22,1 punktu, 4,6 zbiórki i 6,2 asysty.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!