Kolejne miłe chwile przeżywa w ostatnim czasie Stephen Curry, czyli tegoroczny mistrz oraz MVP finałów NBA. Kilka dni temu odbyła się m.in. ceremonia zastrzeżenia numeru #30, z jakim grał dla uczelni Davidson. Potem otrzymał też klucze do miasta Charlotte, a podczas uroczystej mowy zdradził, że jeśli miałby już zagrać dla jakiegoś innego klubu niż Warriors, to będą to Szerszenie.
Trudno dziś sobie wyobrazić Stephena Curry’ego w barwach innego klubu niż Golden State Warriors. To z tym zespołem obrońca związany jest od początku swojej kariery w NBA i na ten moment nic nie wskazuje na to, by miało się to w najbliższym czasie zmienić. Kto wie – może uda mu się spędzić z kalifornijskim klubem całą swoją karierę. Ale jeśli już miałby gdzieś odejść, to gdzie? Sam zainteresowany zdradził jeden jedyny klub, do którego mógłby się kiedyś przenieść.
Chodzi oczywiście o drużynę Charlotte Hornets. Właścicielem klubu jest Michael Jordan, a mieści się on w Karolinie Północnej, z którą Curry jest mocno związany. Ma zresztą także powiązania z Szerszeniami, bo to przecież właśnie w barwach tego klubu kilka sezonów grał jego tata. – Dużo osób pyta mnie, czy chciałbym zagrać chociaż jeden sezon dla Hornets. Nic nie obiecuję, ale mówię tylko, że jeśli miałbym zagrać dla kogoś innego niż Warriors, to właśnie dla Hornets – oznajmił.
Słowa te wypowiedział przy okazji odbierania klucza do miasta podczas specjalnej ceremonii. Curry spędził w Charlotte sporo czasu jako dziecko, a do tego uczęszczał tam też do szkoły średniej. Co więcej, uniwerek Davidson mieści się tak naprawdę na przedmieściach miasta. 34-latek na razie ma jednak jeszcze ważny na cztery kolejne sezony kontrakt z Wojownikami, dzięki któremu zarobi ponad 215 milionów dolarów. Na rynek wolnych agentów będzie mógł wejść dopiero w 2026 roku.