Rudy Gay po niezłym sezonie w trykocie San Antonio Spurs, postanowił zrezygnować z opcji zawodnika i przetestuje rynek wolnych agentów. Gregg Popovich był zadowolony z pracy zawodnika, gdy ten był zdrowy. Czyżby współpraca miała tak szybko dobiec końca.
San Antonio Spurs dali Rudy’emu Gayowi spory kredyt zaufania. Ten wracał do gry po kontuzji ścięgna Achillesa. W zespole Gregga Popovicha miał się odbudować, dlatego podpisał 2-letni kontrakt z opcją zawodnika na rozgrywki 2018/2019. W 57 meczach minionego sezonu, skrzydłowy notował na swoje konto średnio 11,5 punktu, 5,1 zbiórki trafiając 47,1 FG% i 31,4 3PT%.
Na kolejne rozgrywki miał opcję za 8,8 miliona dolarów, z której ostatecznie zdecydował się zrezygnować, a to oznacza, że 1 lipca trafi na listę wolnych agentów. 32-latek mocno wierzy w swoją wartość. Problem stanowi kwestia zaufania jego zdrowiu. Spurs przedstawili go jako bardzo przyzwoitą opcję z ławki, która może pomóc ekipie z czołówki w walce o jak najwyższe miejsce. Gay nie może jednak liczyć na to, że zostanie graczem pierwszej piątki.
Trudno powiedzieć, czy Spurs będą chcieli zostawić go w składzie. Wszystko zależy od ceny. Poza tym na tym etapie mają inne problemy, głównie związane z Kawhim Leonardem. Poza tym czekają na decyzje Danny’ego Greena, który w swojej umowie ma opcję za 10 milionów dolarów. Czyżbyśmy patrzyli na gruntowną przebudowę Spurs? To może oznaczać koniec walki z czołówką przynajmniej na jakiś czas.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET