O czasach Wielkiej Trójki Miami Heat powstało wiele historii, które nie muszą być zgodne z rzeczywistością. Koszykarska społeczność lubi jednak plotkować, zwłaszcza gdy chodzi o LeBrona Jamesa. Ten zaraz po dołączeniu do Miami Heat miał poprosić zarząd o przemyślenie przyszłości trenera Erika Spoelstry.
Obecnie Erik Spoelstra uchodzi za jednego z najlepszych fachowców w NBA. Od kilkunastu lat prowadzi projekt w Miami i Pat Riley – sternik drużyny nie wyobraża sobie, by ktokolwiek inny miał piastować stanowisko pierwszego trenera. Panowie bardzo dobrze się ze sobą dogadują, a Spo na przestrzeni ostatnich lat wiele razy udowadniał, że jest w stanie, pomimo ograniczonych możliwości, stworzyć naprawdę ciekawy zespół po obu stronach parkietu. Całkowicie odmienił swój wizerunek w oczach kibiców, którzy zakładali specjalne strony z petycjami dotyczącymi jego zwolnienia.
Krytycy Spoelstry bardzo często powtarzali, że mistrzostwa, jakie Miami Heat zdobyli w erze Wielkiej Trójki, w żadnym stopniu nie są jego zasługą. To oczywiście bzdura. Spoelstra musiał znaleźć sposób na to, jak zarządzać rotacją złożoną z gwiazd i zadaniowców. Tamten skład nie rozpadł się, bo ktoś tworzył toksyczną atmosferę. Rozpadł się, ponieważ LBJ poczuł, że zrealizował w South Beach swoją misję i chciał wrócić do domu. Panowie wystąpili w czterech kolejnych finałach i wygrali dwa z nich.
Według pogłosek, James zaraz po podpisaniu kontraktu, miał rozmawiać z Rileyem na temat Spoelstry. Temat poruszył Eddie House, były zawodnik Miami Heat. – Jeśli jesteś trenerem i gwiazda składu nie ma zamiaru Cię słuchać, to z góry skazujesz się na porażkę – mówił. – […] Chcieli, by Spo odszedł, ale Pat powiedział, że nie ma mowy, bo Spo to jego człowiek i to on poprowadzi zespół do zwycięstwa. Potrzebowali innego lidera, by powiedział im, jak to będzie wyglądać. Był nim Pat Riley – dodał House.
House mówi, że to “oni chcieli”, więc może sugerować, że James nie był w tym sam. Z tym że trudno przypuszczać, by podpisał się pod tym Dwyane Wade, który przecież zbudował ze Spoelstrą bardzo silne relacje na przestrzeni wielu lat. Koniec końców Riley miał rację. Spoelstra okazał się znakomitym materiałem na szkoleniowca. Można odnieść wrażenie, że z każdym kolejnym sezonem jest coraz lepszy. W Miami ma niemalże bezgraniczne zaufanie zarządu i bardzo szybko przekonuje do siebie zawodników.