Gregg Popovich postanowił w środę zamieszać nieco w wyjściowej piątce San Antonio Spurs. Na ławkę oddelegowany został Jeremy Sochan, ale zmiana nie przyniosła Spurs długo wyczekiwanego zwycięstwa. Czy to koniec eksperymentu z wystawianiem go w roli rozgrywającego? Jak na taki obrót spraw zareagował Sochan?
Fani San Antonio Spurs mogli mieć spore nadzieje przed czwartą kwartą. Ich drużyna po 36 minutach remisowała z Minnesota Timberwolves i mogła pokusić się o sprawienie niespodzianki, przerywając jednocześnie swoją długą serię porażek. Ostatecznie jednak to Wilki okazały się lepsze w czwartej odsłonie, przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tym razem Spurs zaliczyli 15. porażkę z rzędu, a tylko trzy wygrane w pierwszych 20 meczach sezonu to wyrównanie najgorszego startu w historii klubu.
Jeszcze jeden przegrany mecz oznaczać będzie, że Spurs wyrównają też niechlubny rekord porażek z rzędu ustanowiony… w poprzednim sezonie. W środę Gregg Popovich wysłał do gry zupełnie nowy wyjściowy skład. Po kilku meczach absencji do pierwszej piątki wrócił Devin Vassell, podczas gdy Jeremy Sochan został oddelegowany na ławkę rezerwowych, a jego miejsce zajął Cedi Osman. Szkoleniowiec Spurs po spotkaniu nie chciał za bardzo rozmawiać o zmianach.
— Po prostu chcieliśmy coś takiego zrobić — stwierdził.
Nie dał też do zrozumienia, czy taka zmiana będzie miała stały charakter. Wyraźnie przygnębiony po spotkaniu był więc Sochan, dla którego był to dopiero czwarty w karierze w NBA występ dla Spurs w roli rezerwowego. Ostatnio stało się to w grudniu ubiegłego roku, ale reprezentant Polski wracał wtedy do gry po pięciu meczach absencji spowodowanej problemami zdrowotnymi.
— Myślę, że to po prostu eksperymentowanie. Jest jak jest — oznajmił 20-latek po meczu.
Sochan spędził na parkiecie łącznie 22 minuty, zapisując na konto sześć punktów (3-10 z gry) oraz dwie zbiórki. Polak nie zaliczył ani jednej asysty. Trwa więc sezon wzlotów (na początku grudnia w starciu z Atlanta Hawks zdobył przecież rekordowe 33 punkty) i upadków dla skrzydłowego, którego Popovich od samego startu rozgrywek wystawiał jako rozgrywającego. Wydawało się, że jeśli już ktoś ma go zastąpić w wyjściowym składzie, to będzie to Tre Jones, czyli nominalny rozgrywający, ale tak się nie stało.
20-letni zawodnik, którego Spurs wybrali z 9. numerem w drafcie 2022, był też po spotkaniu z Wolves pytany o to, czy chce jeszcze wrócić do gry w roli podstawowego rozgrywającego. Jego odpowiedź była raczej dyplomatyczna i mało entuzjastyczna.
— Zależy to od tego, co będą chcieli trenerzy i jak spisywać będzie się drużyna. Zobaczymy — odparł.
Przesunięcie Sochana na ławkę można odczytywać na wiele sposobów. Popovich może chciał wstrząsnąć nieco zespołem, aby spróbować w ten sposób dać impuls do przerwania serii porażek. Z drugiej strony, oddelegowanie 20-latka do roli rezerwowego w trakcie tego całego eksperymentu z wystawianiem go na pozycji numer jeden może też wyglądać jak swego rodzaju wotum nieufności, a to może dodatkowo zachwiać pewność siebie skrzydłowego. Kolejny mecz Spurs rozegrają u siebie w nocy z piątku na sobotę przeciwko Chicago Bulls.