Jeszcze w lipcu pisaliśmy o niecodziennej decyzji, którą podjął Jalen Brunson. Rozgrywający New York Knicks zdecydował się pójść swojej drużynie na rękę i podpisać nowy kontrakt od razu, rezygnując z dodatkowych 113 milionów dolarów, które mógłby otrzymać gdyby przesunął ogłoszenie swojego wyboru o rok. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie przed podobnym dylematem stanie jego klubowy kolega, Julius Randle.
Począwszy od soboty 3 sierpnia 29-letni skrzydłowy będzie uprawniony do podpisania z New York Knicks nowego kontraktu gwarantującego mu znaczącą podwyżkę zarobków. Według doniesień Freda Katza z The New York Times, potencjalna czteroletnia umowa może opiewać nawet na kwotę 181,5 mln dol. Ta możliwość zdecydowanie odzwierciedla kluczową rolę Juliusa Randle’a w odrodzeniu drużyny oraz jego wpływ na ich postawę na parkiecie.
Podczas swojego pobytu w drużynie doświadczony skrzydłowy już dwukrotnie miał spory udział w doprowadzeniu ekipy z Wielkiego Jabłka do fazy play-off (lata 2021 i 2023), samemu będąc jednym z jej głównych motorów napędowych. Niestety, w tym roku nie było mu dane pomóc kolegom, ponieważ w kwietniu musiał poddać się operacji barku, która wykluczyła go z gry do końca sezonu. W rozgrywkach zasadniczych 2023-24 osiągał średnio 24 punkty, 9,2 zbiórki oraz 5 asyst na mecz. Trafiał 47,2% wszystkich rzutów z gry, w tym 31,1% z dystansu.
Wkład Juliusa w ekipę Knicks wykracza jednak daleko poza suche statystyki. Od momentu przeprowadzki do Nowego Jorku, gdzie trafił w 2019 roku z New Orleans Pelicans, zdecydowanie pomógł odmienić losy organizacji, jednocześnie umacniając swoją pozycję jednego z czołowych silnych skrzydłowych w całej lidze. W międzyczasie trzykrotnie został wybrany do udziału w Meczu Gwiazd. Znalazł się również w drugiej (2021) i trzeciej (2023) drużynie All-NBA.
Pytaniem pozostaje jednak co w tej sprawie planują zrobić Knicks. Póki co nie słychać o tym, by zaoferowali już 29-latkowi nowy kontrakt, ale nie mają również w planach go wymienić. W obecnej umowie koszykarza widnieje opcja zawodnicza na sezon 2025-26 o wartości 36,9 mln dol. O ile nie dojdzie do kolejnych problemów zdrowotnych, Randle niemal na pewno ją odrzuci i w następne lato zostanie wolnym agentem.
Wciąż możliwe jest jednak dojście do porozumienia między obiema stronami. Kwestia tego, na czym zależy drużynie, a na czym samemu zawodnikowi. Jeśli były zawodnik Los Angeles Lakers chciałby pójść w ślady Jalena Brunsona i jednocześnie pójść na rękę aktualnemu pracodawcy, już od soboty może podpisać czteroletnie przedłużenie warte 181,5 mln dol. Równie dobrze może jednak zaczekać do przyszłego roku, kiedy będzie się kwalifikował do pięcioletniej umowy w wysokości może nawet 313 milionów dolarów.
Wszystko leży teraz w rękach samej organizacji. Decyzja Brunsona pozwoliła im uwolnić – jak się wydaje – wystarczająco dużo środków, by potencjalnie zapewnić sobie dalszą współpracę z Randle’em a jednocześnie nie złamać restrykcyjnych przepisów finansowych. Inna sprawa czy sam zainteresowany będzie chętny pójść w ślady kolegi i zrezygnować z niepewnych większych zarobków za rok, podpisując umowę za mniejsze, ale wciąż solidne pieniądze już teraz. W najgorszym przypadku Knicks mogą być zmuszeni rozważyć wymianę zawodnika, na którym chcieli opierać dalszą budowę drużyny zdolnej do walki o najwyższe cele.