Sezon regularny wkracza w finałową fazę. Przed nami ostatnie tygodnie rywalizacji, także o nagrody indywidualne. Ben Simmons wychodzi z założenia, że jest najlepszym defensorem bieżących rozgrywek i walczy o ten tytuł także poza ligowym parkietem.
Ben Simmons bez cienia wątpliwości jest świetnym defensorem. W tym sezonie trener Doc Rivers rzuca jednemu ze swoich liderów najtrudniejsze wyzwania i ten radzi sobie z nimi bardzo dobrze. Australijczyk zyskał tak dużą pewność siebie, że zaczął bardzo otwarcie mówić o tym, iż zasłużył na indywidualne wyróżnienie. Przy tej okazji nie boi się atakować swoich rywali w walce o miano najlepszego defensora rozgrywek 2020/21.
W rozmowie z Rachel Nichols z ESPN, Simmons podważył kandydaturę Rudy’ego Goberta. – Jest świetny w okolicach obręczy, ale nie jest w stanie kryć każdego – podkreśla zawodnik Philadelphii 76ers. – Bronił mnie, gdy graliśmy w Utah. Zdobyłem tam 42 punkty, a przecież nie jestem strzelcem… – dodał Simmons w bardzo jasny sposób sugerując, że środkowy Utah Jazz nie jest na tym samym poziomie i ma pewnoe ograniczenia.
Warto jednak zaznaczyć, że Sixers w tamtym meczu pozwolili rzucić Jazz 134 punkty i całe spotkanie za wiele wspólnego z grą w obronie nie miało. Zatem podany przez Simmonsa przykład jest dla niego korzystny tylko jeśli spojrzymy na niego z określonej perspektywy. Argumentacja Simmonsa nie jest na tyle przekonująca, by kogokolwiek pozbawić wątpliwości. Rywalizacja o miano DPOY zapowiada się ciekawie, trudno bowiem wskazać faworyta.
Zawodnik z Philly szuka swojej przewagi w tym, że jako defensor kryje graczy od pozycji numer jeden do pozycji numer pięć, co jest wyjątkową sztuką. Gobert ma nieco więcej problemów w rywalizacji z szybszymi zawodnikami obwodu, gdy po zmianie krycia jest wyciągnięty spod kosza. Aczkolwiek to tylko jeden z wielu aspektów, które będą rozpatrywane. Gobert zdobywał wyróżnienie DPOY 2-krotnie w 2018 i 2019. Według bukmacherów jest także faworytem w tym sezonie.