Ben Simmons był niesamowity w swoim pierwszym sezonie na parkietach NBA. Ma on jednak problemy z rzutem, który, lekko mówiąc, nie jest jego mocną stroną. Sam zawodnik nie wydaje się być tym faktem zbytnio zafrasowany.
– Drobne poprawki – odparł Simmons, zapytany o ewentualne zmiany w mechanice rzutu. – Ale nie będę budował formy od zera – dodał. 21-latek oddał w minionym sezonie zaledwie 11 prób zza łuku, wszystkie pudłując. Większość jego rzutów pochodzi z bliskiej odległości od obręczy. Nie przeszkodziło mu to jednak w zdobywaniu blisko 16 punktów w meczu.
Australijczyk już niejednokrotnie pokazał, że jest niezmiernie wszechstronnym zawodnikiem. Dodanie do arsenału miary zza łuku z pewnością zrobiłoby z niego gracza jeszcze bardziej nieprzewidywalnego – obrońcy nie mogliby już odpuszczać Simmonsa gdy ten znajduje się w okolicach siódmego metra.
Nie jest jednak tak, że bez rzutu z dystansu nie można osiągać sukcesów, co doskonale pokazuje przykład Giannisa Antetokounmpo. Grek trafił w minionych rozgrywkach zaledwie 28% rzutów za trzy. Nie przeszkodziło mu to w rzucaniu średnio 27 punktów na spotkanie. Poza tym, przykład kolegi z drużyny Simmonsa – Markelle Fultza – pokazał, że znalezienie odpowiedniej mechaniki rzutu wcale nie musi być łatwe.
Nawet 40% zniżki na Jordany Retro w oficjalnym sklepie Nike!