Ostatnio zdominował gierkę w Australii, bo wcześniej otrzymał od sztabu medycznego Philadelphii 76ers zielone światło do treningów na pełnym kontakcie. Wszystko zatem wskazuje na to, że Ben Simmons do swojego pierwszego sezonu w NBA przystąpi bez jakichkolwiek przeszkód. Kibice Szóstek mają wiele powodów do ekscytacji przed rozgrywkami 2017/2018.
Ta gierka w Australii Bena Simmonsa zrodziła kilka pytań o jego gotowość do gry. Okazuje się, że Philadelphia 76ers już jakichś czas temu dała swojemu zawodnikowi zielone światło do gry na pełnym kontakcie. To znaczy, że skrzydłowy sezon rozpocznie bez ograniczeń. Utalentowany wychowanek LSU opuścił poprzednie rozgrywki z powodu rehabilitacji złamanej kości w stopie. Zawodnik urazu nabawił się w trakcie ligi letniej 2016. W Philly nie chcieli ryzykować i do gry woleli wprowadzić Simmonsa powoli. Dlatego debiut gracza przesunięto na rozgrywki 2017/2018.
We wspomnianej gierce, Simmons rzucił 34 punkty i kompletnie zdominował zawody. W samej czwartej kwarcie zawodnik rzucił 17 i wyglądał, jakby absolutnie nic mu nie przeszkadzało. Dziennik z Melbourne opublikował krótkie wideo z highlightami Bena. Rzekomo Simmons pojawił się niezapowiedziany, ale to nie stanowiło problemu, by dołączył do jednej z drużyn i zapewnił fanom naprawdę dobre widowisko. Miejmy nadzieję, że równie spektakularnie będzie się prezentował podczas swoich debiutanckich rozgrywek.
[ot-video][/ot-video
Zgody na gry w pełnym kontakcie nie otrzymał jeszcze Joel Embiid. Wysoki nadal rehabilituje kontuzjowane kolano i powinien być gotowy na start sezonu Szóstek. Sztab medyczny nie chce jednak spieszyć się z dawaniem mu swobody, by mieć absolutną pewność, że Embiid wznowi pracę bez podejmowania ryzyka. Stracił ostatnie dwa i pół miesiąca sezonu regularnego. Zespół obóz przygotowawczy otwiera 26 września i niewykluczone, że już do tego czasu Kameruńczyk otrzyma zgodę. W pierwszym sezonie rozegrał 31 meczów i notował średnio 20,2 punktu, 7,8 zbiórki, 2,1 asysty i 2,5 bloku trafiając 46,6 FG% i 36,7 3PT%.
NBA: Liga znów zszokowana – reakcje na transfer Irvinga i Thomasa
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET