Projekt bańki został oficjalnie zamknięty. Miejmy nadzieję, że NBA już nigdy więcej nie będzie musiała korzystać z podobnych rozwiązań. W pracę nad przygotowaniem miejsca dla 22 drużyn zaangażowanych było wiele osób, które teraz zostały docenione przez komisarza Adama Silvera.
Przed powrotem do bańki, NBA zrobiła solidną restrukturyzacją redukując liczbę zatrudnionych osób o 11%. Z gabinetami w Nowym Jorku i na całym świecie pożegnało się ponad stu pracowników. Nie było mowy o skutkach epidemii, po prostu NBA dostrzegła, że nie potrzebuje aż tak szerokiej kadry pracowniczej. Niemniej liga prognozowała stratę około 300 milionów dolarów w rocznym rozliczeniu, więc coś musiało być na rzeczy.
Według rzecznika NBA – Mike’a Bassa cięcia były planowane od dłuższego czasu. Wszyscy zwolnieni pracownicy otrzymali od ligi specjalny pakiet pomocowy i rekomendacje. Tymczasem… zaraz po zakończeniu sezonu 2019/20, komisarz Adam Silver wysłał do wszystkich pracowników ligi listy z podziękowaniami. Na tym się jednak nie zatrzymał, bowiem we wszystkich listach była także informacja o premii w wysokości tysiąca dolarów.
Dodatkowo pracownicy ligi mają wolne cztery kolejne piątki. Nie da się ukryć, że to zachowanie godne pochwały. Taka gratyfikacja dla wszystkich, którzy układali plan na bańkę i nadzorowali jej działanie podpowiada, że NBA dba o swoich pracowników, choć ci, którzy niedawno zostali zwolnieni zapewne nie są ostatnimi informacjami zachwyceni. Zaraz pojawiło się wiele komentarzy, że to próba naprawienia PR-u ligi wśród jej pracowników.
Za bańkę w Orlando płyną pochwały z całego świata. Uratowała dla ligi wiele milionów dolarów, które przeciekłyby przez palce z umów sponsorskich i telewizyjnych. Komisarz wyszedł z założenia, że część tego przychodu należy poświęcić na premię i na pewno złego zamiaru nie miał. Zawsze jednak w takich sytuacjach wychodzą z jaskiń ci, którzy wcześniej zostali przez ligę w jakiś sposób pokrzywdzeni.