Shai Gilgeous-Alexander znajduje się obecnie na szczycie koszykarskiego świata. Zawodnik Oklahoma City Thunder nie tylko wraz z kolegami sięgnął po mistrzostwo NBA, ale również został wybrany najlepszym zawodnikiem sezonu regularnego oraz Finałów. Wydaje się, że w przypadku zaledwie 27-letniego gracza kwestia emerytury w ogóle nie powinna być jeszcze brana pod uwagę, to jednak w wywiadzie, jakiego udzielił magazynowi GQ, Kanadyjczyk pośrednio został o nią zapytany. Jego odpowiedź trudno zaliczyć do tych oczywistych.



Wprawdzie Shai Gilgeous-Alexander nie potrafił jednoznacznie określić, kiedy zawiesi buty na kołku, to jednak bez cienia wątpliwości przyznał, że stanie się to, zanim skończy 40 lat. W ten sposób zareagował na pytanie dziennikarza GQ o jego idoli, LeBrona Jamesa i Chrisa Paula, oraz o to, czy widzi siebie grającego w NBA tak długo, jak oni.

– Zdecydowanie myślę, że mógłbym. Ale nie zamierzam. Na sto procent. Nie chciałbym przegapić aż tyle z życia mojego dziecka. Nie chciałbym być z dala od niego i co roku opuszczać jego pierwszy mecz koszykówki, piłki nożnej, futbolu, pierwszą lekcję gry na pianinie, szachów – cokolwiek by to nie było – odparł koszykarz Oklahoma City Thunder.

– W pewnym momencie kariery osiągasz swój szczyt. Nie winię zawodników, którzy nadal grają – kochają ten sport. Ale ja zuję, że gram przede wszystkim po to, by zobaczyć, jak najlepszą wersją siebie mogę się stać. Gdy już to odkryję i zacznę schodzić w dół, wtedy pojawi się pytanie: „Po co właściwie dalej gram?” Kiedy tylko to poczuję, wsiądę na pierwszy statek i odpłynę do macierzystego portu – dodał.

Trudno nie zauważyć, że jeżeli SGA nie jest jeszcze na samym szczycie swojej kariery, to już gdzieś niedaleko – z całą pewnością. Obrońca OKC zakończył sezon 2024-25 jako najlepszy strzelec NBA (32,7 punktu na mecz) i zdobył nagrodę MVP sezonu regularnego, by niedługo potem dołożyć cały stos cegieł do pierwszego w historii organizacji mistrzostwa ligi, o czym świadczy wyróżnienie dla najlepszego zawodnika Finałów. O ile to i owo można mu zarzucić, to teza mówiąca o tym, że 27-latek już teraz należy do absolutnej ligowej elity ma całkiem solidne fundamenty.

Inna sprawa, że graczy, którzy przedłużyli swoje kariery do czterdziestki było naprawdę niewielu. Najlepszym przykładem z najnowszej historii najlepszej koszykarskiej ligi świata jest kończący niedługo 41 lat LeBron, najstarszy aktywny zawodnik NBA, dla którego najbliższy sezon będzie już 23. Mający obecnie problemy zdrowotne gwiazdor Los Angeles Lakers wciąż potrafi grać na najwyższym poziomie, o czym świadczy fakt, że w ubiegłym sezonie notował średnio 24,4 punktu, 8,2 asysty i 7,8 zbiórki na mecz, co zaowocowało umieszczeniem go w drugiej piątce najlepszych koszykarzy ligi.

Inne znane nazwiska na tej liście? Vince Carter (w momencie zakończenia kariery miał 43 lata), Robert Parish (43), Kareem Abdul-Jabbar (42), John Stockton (41) czy Dirk Nowitzki (40). Nie brakuje tu członków Galerii Sław i uznanych weteranów, więc rzadko zdarza się, by będący u szczytu formy 27-letni gwiazdor ligi publicznie deklarował, że zakończy grę przed czterdziestką. Tym bardziej, że miniona kampania w jego wykonaniu była popisem wszechstronnej indywidualności, co odniosło skutek w postaci rekordowego nowego kontraktu z Thunder. Zresztą powszechnie uznawany jest za twarz organizacji i jedną z nowych ikon ligi.

Można jednak zrozumieć, że jako żonaty mężczyzna i ojciec, Shai zmienił swoje priorytety, skupiając się teraz na rodzinie. Najważniejszy jest dla niego czas spędzany z synem, Aresem Alexandrem. Dlatego jest gotów zakończyć karierę wcześniej, zanim jego organizm osiągnie granice wytrzymałości, tylko po to, by nie przegapić najważniejszych momentów z dorastania swojego pierworodnego. Nie da się ukryć, że brzmi to lepiej niż Nikola Jokić i jego sugestie, że może przedwcześnie zawiesić buty na kołku i zająć się swoją stadniną koni.

– Bez względu na to, co się dzieje, wiem, że koszykówka nie jest dla mnie najważniejsza. Świadomość, że mam w życiu coś, co znaczy dla mnie więcej i co naprawdę noszę w sercu, sprawia, że czuję mniejszą presję związaną z grą. Właśnie dzięki temu jestem tak spokojny – wyjaśnił SGA we wspomnianym wywiadzie z GQ.

O tym, że dla koszykarza Thunder rodzina jest na pierwszym miejscu może świadczyć fakt, że tuż po czerwcowej paradzie mistrzowskiej zabrał ich do Kanady, gdzie spędzili dwa tygodnie, odwiedzając dziadków Aresa i zwiedzając ogrody zoologiczne, akwaria i farmy. Co prawda po tych słowach lokalni kibice mogą się martwić o utratę swojej gwiazdy, ale, jak mawiał Gal Asparanoiks – „nie tak zaraz ten ambaras”. Shai zakończy karierę dopiero wtedy, kiedy poczuje, że nie może być najlepszą wersją samego siebie, a do tego jeszcze daleka droga.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments