Ten sezon z całą pewnością nie potoczył się dla Chicago Bulls tak, jak życzyłby sobie tego Zach LaVine. Pierwsze rozgrywki pod okiem trenera Billy’ego Donovana były dla zespołu bardzo frustrujące. Ostatecznie Bulls są blisko zakończenia walki o turniej play-in.
Szanse pozostały wyłącznie matematyczne, a ich prawdopodobieństwo bardzo małe. Chicago Bulls musieliby wygrać pozostałe trzy mecze sezonu regularnego, z kolei Washington Wizards wszystkie trzy przegrać. Wtedy rzutem na taśmę Bulls awansowaliby do turnieju play-in kosztem zespołu z DC. Z tym że Wizards prezentują bardzo dobrą formę i nic nie wskazuje na to, by swoją szansę mieli w ostatnim momencie wypuścić. Cała ta sytuacja nie daje spokoju Zachowi LaVine’owi.
Lider Bulls wrócił niedawno do gry po uporaniu się z COVID-19. To w trakcie jego absencji zespół przegrał bezpośrednią walkę z Wizards o ostatnie miejsce dające możliwość gry w turnieju. W ostatnim meczu LaVine zanotował 41 punktów przeciwko Brooklyn Nets. Ewentualna wygrana Bulls mogłaby uatrakcyjnić końcówkę sezonu, lecz Zach nie dostał wystarczająco dużo wsparcia od swoich kolegów i Bulls musieli uznać wyższość Kevina Duranta i spółki.
– W przekroju całego sezonu nie zrobiliśmy wystarczająco wiele, by włączyć się do walki – mówi. – Było sporo meczów, które mogliśmy wygrać i poruszyliśmy ten temat o tym w szatni. Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, teraz rozmawialibyśmy w zupełnie innym tonie. Cały czas mówimy tylko o tym, co powinniśmy zrobić – dodał, wyraźnie zdenerwowany narracją, jaką zbudowano wokół zespołu. Mimo wszystko Zach nie chce odcinać się od kolegów i doskonale wie, że odpowiedzialność spoczywa w dużej mierze na jego barkach.
– Sami sobie zgotowaliśmy ten los. To wkurzające, ale musimy się poczuć do odpowiedzialności. Oczywiście chciałbym walczyć w play-offach, lecz nie jesteśmy na to jeszcze gotowi – skończył. Po pozyskaniu Nikoli Vucevicia przy trade-deadline, Bulls wysłali jasny sygnał odnośnie chęci walki o turniej. W kolejnych tygodniach nie wszystko jednak toczyło się tak, jakby sobie tego życzyli. Problemy LaVine’a miały ogromne odbicie na formie zespołu. W kolejny sezon Bulls z pewnością wejdą ze znacznie większymi oczekiwaniami.