Adam Silver i koledzy eksperci są przekonani, że sędziowie w prawidłowy sposób ocenili sytuację z końcówki meczu Sacramento Kings – Toronto Raptors. Mimo, że Terrence Ross trafił za trzy na dogrywkę, sędziowie nie uznali jego rzutu, ponieważ zegar powinien ruszyć zanim Ross złapał podanie. Wcześniej bowiem piłkę dotknął DeMarcus Cousins.
Do końca spotkania pozostawały 2,4 sekundy przy stanie 102:99 dla Sacramento Kings. Terrence Ross wypuścił piłkę z rąk na 0,5 sekundy przed upływem czasu. Jednak zegar ruszył dopiero po złapaniu piłki przez zawodnika Toronto Raptors. Więc pytanie brzmi – ile minęłoby czasu i czy Ross zdążyłby oddać swoją próbę, gdyby zegar ruszył po muśnięciu piłki przez DeMarcusa Cousinsa? Sędziowie zadecydowali, że strzelec gości nie oddał rzutu w czasie, więc zakończyli mecz zwycięstwem ekipy z Sac-Town.
Zasugerowali się informacją przekazaną przez centrum powtórek, które obliczyło, że Terrence przygotowywał się do wypuszczenia piłki z rąk przez… 2,5 sekundy. Oceniono, że zegar w arenie po prostu źle zadziałał, ale skąd Terrence Ross miał o tym wiedzieć? Od początku posiadania robił wszystko, by zmieścić się w 2,4 sekundy. Nie trzeba było długo czekać na informację o złożeniu przez Raptors zażalenia prosto na ręce Adama Silvera. Jednak liga postanowiła wyjaśnić swoje stanowisko wobec kontrowersyjnej sytuacji już teraz, aby uniknąć dalszych nieścisłości.
Wszystko wyjaśnił raport z ostatnich dwóch minut spotkania. – Sędziowie zauważyli problem z zegarem podczas ostatniej akcji i postanowili sprawdzić to w centrum powtórek. Po komunikacji z centrum zdecydowali, że zegar powinien ruszyć w momencie, w którym piłkę dotknął Cousins, natomiast na zegarze było 0:00.00 jeszcze przed oddaniem przez Rossa rzutu – czytamy. Jeżeli zegar nie miał awarii, winę ponosi osoba, która była odpowiedzialna za jego obsługę w Golden 1 Center. To ona powinna go włączyć, gdy DMC dotknął pomarańczowej.
Nie ma przepisu, który w takich sytuacjach pozwala na powtórzenie akcji, ale z takiego rozwiązania Raptors mogliby być równie niezadowoleni, gdyby w kolejnej próbie nie trafili trójki na dogrywkę. Owszem, nadal mogą się odwoływać, ale jeśli liga w oficjalnym raporcie poparła decyzję sędziów, teraz na pewno zdania nie zmieni. To na pewno precedens, który może stać się podstawą do zmiany przepisów. Niestety wszystko odbyło się kosztem Raptors i Rossa, bowiem ani zespół, ani zawodnik nie mieli żadnego wpływu na tę sytuację.
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET