Coraz więcej osób jest przekonanych, że NBA wykorzystała przerwę na Weekend Gwiazd, by wprowadzić sędziów w nowe spojrzenie na koszykówkę. Liga zewsząd otrzymywała głosy, że stała się “zbyt ofensywna”. Tymczasem od ostatniej przerwy widzimy wyraźną zmianę w tendencjach. Zespoły punktują mniej, a zawodnicy rzadziej wędrują na linię wolnych.
Od początku bieżących rozgrywek obserwowaliśmy doprawdy szalone tempo. Niemal każdej kolejnej nocy mieliśmy mecz, w którym jedna z drużyn notowała 130, a nawet 140 punktów. Spotkania sezonu regularnego zaczynały przypominać Mecz Gwiazd – z wybiórczą defensywą i ofensywnymi popisami liderów. Kibice takiego obrazka zaczynali mieć serdecznie dość, bowiem prawdziwa sportowa rywalizacja zaczynała ustępować “zabawie w koszykówkę”. NBA wiedziała zatem, że ma problem do rozwiązania.
W pierwszej połowie sezonu średnia zdobywanych punktów była najwyższa w historii. Tutaj Luka Doncić rzucił 73, tam Joel Embiid 70 i jeszcze kilku innych graczy bez problemów dobijało do takich liczb, jakby był to normalny dzień w pracy. Dużo było głosów, że koszykarze oraz zespoły bagatelizują rolę defensywy, natomiast sędziowie coraz częściej gwiżdżą miękkie faule, co doprowadziło do sytuacji, w której zawodnicy mają dużo szans na punkty z linii wolnych. Temu pierwszemu NBA nie jest w stanie zaradzić ad hoc.
Ale z tym drugim… mogła podziałać przy okazji przerwy, bowiem w ostatnich tygodniach widzimy wyraźną zmianę w liczbach. Średnia zdobywanych przez zespoły punktów na mecz spadła do 111,4, czyli około czterech oczek mniej, niż w pierwszej połowie bieżących rozgrywek. Ponadto obserwujemy redukcję w liczbie rzutów wolnych. Tutaj statystyki mówią o średnio pięciu wizytach na linii mniej w porównaniu do okresu sprzed 1 lutego. Czy możemy tutaj mówić o przypadku? Coś się wyraźnie zmieniło i ktoś mógł maczać w tym palce.
NBA od lat stawia na ofensywę, bowiem ta przyciąga uwagę nowego widza. Jednak ta część kibiców, która ceni sobie ligę za jej najwyższy poziom na świecie, wyraźnie ma dość faktu, że defensywa stała się fakultatywna. Są to bowiem koszmarne wzorce dla graczy młodego pokolenia, którzy wchodzą do NBA przekonani, że kluczowe jest to, jak wiele uznanie zdobędą swoimi osiągnięciami po atakowanej stronie parkietu. Cierpi na tym koszykówka i na pewno cierpi na tym NBA, bowiem czysta gra zamienia się w dziwaczne show.
Liga zaprzeczyła jednak doniesieniom o tym, że miała coś wspólnego ze zmianami. Wychodzi z założenia, że obserwujemy jedynie “statystyczną anomalię”. Oczywiście ostatnia rzecz, do jakiej przyznałby się komisarz Adam Silver to wpływanie na to, w jaki sposób sędziowana jest gra. Trzeba zatem przyglądać się temu, jak zaobserwowany trend będzie się rozwijał. Shams Charania z The Athletic już jakiś czas temu pisał o tym, że na ligowych korytarzach słychać pomysły o zmianach w przepisach, które pozwolą zespołom na stosowanie nieco twardszej defensywy.
Szukasz tabeli NBA? Zawsze aktualną tabelę NBA znajdziesz tutaj.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET