Mecz numer cztery finałów NBA w pewnych momentach był istnym chaosem, ponieważ sędziowie nie potrafili nad nim zapanować i zaczęli przekazywać bardzo nieczytelne komunikaty. Pierwszy sędzia tego spotkania – Mike Callahan, postanowił winę za całe zamieszanie wziąć na siebie.
W pewnym momencie drugiej połowy spotkania numer cztery – Draymond Green otrzymał przewinienie techniczne. Wówczas wszyscy sądzili, że to już drugie w tym meczu i skrzydłowy musi opuścić parkiet. Tak też ogłosił spiker ku uciesze kibiców zebranych w The Q. Jednak Dray pozostał na parkiecie, a sprawa z każdą sekundą stawała się coraz mniej jasna. Dwa techniczne to automatyczne wyrzucenie z parkietu. W takim razie, na co Green jeszcze liczył? Okazało się, że jako jeden z niewielu wiedział, o co tak naprawdę chodzi.
Pierwsze przewinienie Green miał otrzymać w otwierającej kwarcie reakcję po faulu na Imanie Shumpercie. Sędziowie stolikowi zapisali go na konto zawodnika. Dopiero w drugiej połowie naprawiono błąd i przewinienie przepisano Stevemu Kerrowi, który wówczas zareagował równie impulsywnie i to w jego kierunku poleciał „daszek”. Zaraz po meczu Mika Callahan postanowili zabrać głos w sprawie całego zamieszania, które sędziowie sami na siebie sprowadzili.
– W trzeciej kwarcie zgłosiliśmy faul techniczny Draymonda Greena do stolika. Poinformowano nas, że to jego drugie przewinienie i zostanie wyrzucony. My z kolei powiedzieliśmy im, że to pierwsze – mówił Callahan. – W pierwszej kwarcie myślałem, że jasno przedstawiłem stolikowi, iż przewinienie techniczne jest dla trenera Steve’a Kerra – przyznał drugi sędzia – John Goble. – Mój błąd polegał na tym, że po obejrzeniu wideo nie upewniłem się, że faul został przypisany trenerowi – dodał.
Obaj zgodnie przyznali, że w tamtym momencie pierwszej kwarty powinni skupić się na tym, co ogłasza spiker meczu. – Nie słyszeliśmy go ogłaszającego naszą decyzję i za to biorę pełną odpowiedzialność – mowi Callahan. Wszystko zatem jest już jasne. Liga po meczu numer cztery przyglądała się jeszcze kilku kontrowersyjnym sytuacjom z tego meczu, ale ostatecznie podjęła decyzję, że nie będzie nikogo karać i odsuwać od gry. Spotkanie numer pięć w nocy z poniedziałku na wtorek o 3:00.
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET