Od momentu, gdy Oklahoma City Thunder zdobyli pierwsze w historii mistrzostwo NBA, minął niewiele ponad tydzień. Sam Presti i spółka z pewnością jednak zdają sobie sprawę, że jeśli chcą choćby marzyć o tym, by stać się kolejną „dynastią” najlepszej ligi świata, nie mogą osiąść na laurach. Tym bardziej, jeśli będą chcieli utrzymać trzon drużyny, a do tego trzeba będzie zaoferować największym gwiazdom nowe, sowite kontrakty.



Pierwsze, póki co kosmetyczne zmiany w składzie świeżo upieczonych mistrzów już stały się faktem. Zaczęło się od wymiany, o której poinformował niezawodny Shams Charania. W jej ramach Oklahoma City Thunder oddali do Washington Wizards skrzydłowego, Dillona Jonesa, oraz należący pierwotnie do Houston Rockets drugorundowy pick z 2029 roku. W drugą stronę powędrował obrońca, Colby Jones, który jednak jeszcze tego samego dnia został zwolniony.

OKC postanowiło rozstać się z zawodnikiem, który pierwotnie wybrany był z 26. numerem ubiegłorocznego draftu przez… Wizards, lecz – po drodze zaliczając jeszcze New York Knicks – ostatecznie trafił do Oklahomy w zamian za aż pięć picków drugorundowych. 23-latek nie zdołał wywalczyć sobie stałego miejsca w rotacji drużyny trenowanej przez Marka Daigneaulta. Wprawdzie absolwent Weber State zaliczył 54 występy w NBA, to jednak zapisywał na swoje konto średnio tylko 2,5 punktu, 2,2 zbiórki i 1,1 asysty przy skuteczności z gry wynoszącej 38,3%. Być może w Waszyngtonie, gdzie wciąż trwa przebudowa, dostanie więcej szans na pokazanie się.

Trudno też dziwić się temu, że Thunder postanowili zwolnić drugiego z Jonesów. 23-letni Colby pierwsze szlify w najlepszej lidze świata zbierał w stajni Augiasza zwanej Sacramento Kings, więc nic dziwnego, że najbardziej zasłynął z faktu, iż w niektórych swoich produktach na kartach z jego nazwiskiem Panini America umieszczało podobiznę… innego z graczy ekipy z Kalifornii, Chrisa Duarte. Przeprowadzka do Waszyngtonu niewiele zmieniła, chyba że mówimy o czystych liczbach. W 15 spotkaniach (0 w pierwszej piątce, ale grał po 25,7 minuty na mecz) Colby notował 8,7 punktu, 4,3 zbiórki, 2,5 asysty i 1,3 bloku. To nie przekonało jednak OKC, że warto go zostawić w drużynie.

Na pierwszy rzut oka ten ruch wygląda na zbyteczny, lecz po głębszym zastanowieniu się – jest w tym jakaś logika. Wymiana z Wizards stanowi dobry początek na drodze do ograniczania kosztów. Wprawdzie mistrzowie NBA wciąż pozostają poniżej progu podatku od luksusu, to jednak kilku kluczowych zawodników – Chet Holmgren, Jalen Williams czy Cason Wallace – wciąż gra na swoich debiutanckich kontraktach, co w przyszłości może stanowić dla klubu realny problem.

Obecny MVP, Shai Gilgeous-Alexander, za rok będzie uprawniony po podpisania wartego jakieś 380 milionów dolarów supermaksymalnego przedłużenia umowy. W tym samym okresie trzeba będzie też zaproponować nowe kontrakty wspomnianym wyżej Holmgrenowi i Williamsowi, którzy również będą oczekiwać kontraktów opiewających na dziewięciocyfrowe kwoty. W tej sytuacji pozbycie się z listy płac Dillona Jonesa, który w najbliższym sezonie miałby zarobić nieco poniżej 3 milionów dolarów może wydawać się tylko kroplą w morzu, jednak w obecnej sytuacji każdy cent ma znaczenie. Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka.

W międzyczasie jednak Sam Presti już rozpoczął proces przedłużania kontraktów z niektórymi członkami mistrzowskiej drużyny. Według doniesień Shamsa, trzyletnią, wartą 24 miliony dolarów umowę podpisał Jaylin Williams.

Dla 23-letniego podkoszowego sezon 2025-26 będzie już czwartym w Oklahomie, gdzie trafił jako 34. wybór w drafcie w 2022 roku. W minionych rozgrywkach – również z powodu kontuzji – był głównie rezerwowym, jednak gdy z jakichś powodów grać nie mogli Holmgren czy Isaiah Hartenstein, popularny J-Will potrafił wykorzystać swoją szansę. W 47 występach notował średnio 5,9 punktu, 5,6 zbiórki i 2,6 asysty na mecz, legitymując się do tego co najmniej przyzwoitą skutecznością (43,9% z gry, w tym 39,9% z dystansu).

Wprawdzie pierwszy w historii mistrz NBA o wietnamskich korzeniach nie zawsze jest etatowym elementem składu, to jednak koszykarsko dorastał razem z młodym trzonem zespołu Thunder i stał się nieodzowną częścią doskonałej chemii, jaka panuje w zespole. Gdyby był piłkarzem – niewykluczone, że nosiłby przydomek „Atmosferić” (przykładem – mowa, jaką wygłosił podczas mistrzowskiej parady, nie przebierając zresztą w słowach). W tej sytuacji nowy kontrakt byłego gracza Arkansas, w trzecim roku którego ma wpisaną opcję zawodnika, wydaje się być na uczciwych warunkach dla obu stron.

Szansę pozostania w OKC dostał także reprezentujący Belgię obrońca, Ajay Mitchell. 23-latek, który dotychczas był zatrudniony na zasadach kontraktu dwustronnego, podpisał trzyletnią umowę o wartości 9 milionów dolarów. Może i nie jest to zawodnik, który już tego lata mógłby liczyć na duże pieniądze gdzie indziej, jednak potencjał, jaki zaprezentował w swoim debiutanckim sezonie sprawił, że za rok lub dwa sytuacja mogłaby się odmienić. W związku z tym Thunder postanowili zatrzymać u siebie gracza, który swego czasu w młodzieżowej drużynie Nanterre 92 grał z samym Victorem Wembanyamą, a i absolwent UC Santa Barbara postawił na stabilność i rozwój w zespole, którego celem na kolejną kampanię jest walka o obronę mistrzostwa.

Po Mitchellu, wybranym na początku drugiej rundy ubiegłorocznego draftu, nie spodziewano się zbyt wiele, jednak sam zainteresowany szybko przerósł początkowe przewidywania, stając się realnym wzmocnieniem ekipy i jednym z najbardziej efektywnych debiutantów w lidze. Dośc powiedzieć, że gdy w połowie sezonu doznał kontuzji, jego nieobecność była naprawdę odczuwalna.

W 36 rozegranych przed urazem meczach Ajay grał średnio po 16,6 minuty, do maksimum wykorzystując ten czas. Zapisywał na swoje konto 6,5 punktu, 1,9 zbiórki i 1,8 asysty, trafiając przy tym aż 49,5% wszystkich rzutów z gry, w tym 38,3% zza łuku. O zaufaniu, jakim darzy go sztab szkoleniowy OKC wiele mówił fakt, że po powrocie do zdrowia młody obrońca dostał swoją szansę także w Finałach NBA.

Czy to już koniec ruchów, jakich Sam Presti dokona tego lata? Niekoniecznie. Jedno jednak wiadomo na pewno – nawet jeśli podczas spotkania numer siedem, decydującego o tegorocznym mistrzostwie, menedżer Thunder wyglądał jakby nie do końca wiedział, co się dzieje i gdzie się znajduje, ten szczwany lis doskonale wie, co robi. Jeśli pojawi się okazja, by nie nadwyrężać niepotrzebnie budżetu – a przy okazji może zgarnąć dodatkowe picki w drafcie – na pewno jej nie przepuści.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments