Sacramento Kings pokonali w ostatnim spotkaniu Orlando Magic 136-111 i dzięki tej wygranej legitymują się bilansem 21-18 i zajmują 5 miejsce w Konferencji Zachodniej.
Drużyna trenera Mike Browna jest na dobrej drodze, aby przerwać swoją niechlubną serię braku obecności przez 16 sezonów w fazie play-off. Zawodnicy w każdym kolejnym meczu udowadniają, że są gotowi zrobić krok w przód i w końcu pokazać, że są realnymi pretendentami do walki o najwyższe cele w lidze. Wiele osób dostrzega też zmianę ich stylu gry, dzięki dobrej pracy, którą wykonuje ich obecny trener.
W spotkaniu przeciwko Orlando Magic Sacramento Kings pobili swój rekord organizacji w liczbie trafionych rzutów za trzy punkty. W meczu z drużyną z Florydy trafili oni 23 rzuty za trzy z 46, które oddali, do tej pory ich najlepszy wynik to 22 trafione rzuty trzypunktowe 5 listopada 2021 przeciwko Charlotte Hornets.
W rozmowie z dziennikarzami po meczu Mike Brown przyznał, iż nie jest zaskoczony tym, że jego drużyna pobiła rekord, biorąc pod uwagę kaliber strzelców, jakimi dysponuje Sacramento Kings.
– Mówiłem wcześniej, że mamy wielu strzelców w tej drużynie. Malik Monk mógł trafić dwa ze swoich 4 oddanych rzutów i wynik byłby wtedy jeszcze lepszy, miał czyste pozycje, ale zabrakło trochę szczęścia. Nie chcę zabrzmieć zarozumiale, ale nie dziwi mnie to, że pobiliśmy rekord. Chłopacy wiedzą jak grać w ofensywie, za każdym razem, gdy w NBA bije się jakiś rekord, to oznacza, że to jest dobry kierunek pracy Twojej i Twoich zawodników.
Jedną z ważniejszych ról w wygranej, jak i pobitym rekordzie odegrał weteran Harrison Barnes, który trafił 6 z 7 oddanych rzutów za trzy i zakończył spotkanie z 30 punktami.
– To miłe, chłopaki szukali mnie na parkiecie, to było świetne. Najważniejszą rzeczą w dzisiejszym meczu podczas oddawania rzutów był fakt, że czułem się pewnie i wiarę innych w moje umiejętności.
– Jest super, wspaniale jest widzieć, jak granie w koszykówkę nam wychodzi, trener mówił nam to nie raz, ofensywnie wszystko będzie dobrze. Nie mamy problemów ze zdobywaniem punktów, a w noce takie jak ta, wspaniale jest widzieć jak gramy na takim poziomie. Bardzo dobrze, że to zrobiliśmy, nie możemy jednak oczekiwać, że każdego kolejnego dnia będziemy poprawiać ten rekord – dodał Barnes, który dostrzega, że drużyna nie może popaść w hura optymizm i nadal musi zachować swoją tożsamość w grze ofensywnej.
Pobicie rekordu, to zawsze wielki wyczyn, jednak trener Brown wydawał się być bardziej dumny z innego powodu, jego drużyna straciła zaledwie 42 punkty w pomalowanym. To ta liczba najbardziej podekscytowała szkoleniowca Sacramento, który duży nacisk kładzie właśnie na grę defensywną. Kings w tym aspekcie są drugą najlepszą drużyną w całej NBA, tracą w tej strefie boiska średnio 54,8 punktu na mecz. Wszystkie swoje wypowiedzi na temat rekordu Mike Brown kończył słowami.
– Zaledwie 42 punkty stracone z pomalowanego, to jest dla nas coś jeszcze większego niż pobity rekord.