W koszykarskim czyśćcu znaleźli się Washington Wizards. Stołeczna ekipa od lat stoi tak naprawdę w miejscu. Nie jest ani wystarczająco mocna, aby rywalizować o najwyższe cele, ani też wystarczająco słaba, by liczyć na wyłowienie topowych talentów z wysokimi numerami draftu NBA (w tym roku będą wybierać z „ósemką”). Wizards swój jedyny mistrzowski tytuł zdobyli w 1978 roku, a po raz ostatni do granicy 50 wygranych w sezonie dobili w rozgrywkach 1978-79.
Stało się to więc jeszcze zanim na tym świecie pojawił się Michael Winger, czyli nowy generalny menedżer drużyny, który objął stanowisko pod koniec ubiegłego miesiąca. Winger wcześniej pracował dla Cleveland Cavaliers, Oklahoma City Thunder i ostatnio dla Los Angeles Clippers, a teraz jego zadaniem będzie przebudowa stołecznego klubu. Właściciel Ted Leonsis dał mu ponoć zresztą zielone światło na całkowitą przebudowę, jeśli taka będzie jego decyzja.
Wiele osób w lidze spodziewa się zresztą, że prędzej czy później Wizards rzeczywiście przejdą poważne zmiany. Może się to stać już tego lata albo w ciągu kolejnych miesięcy. Na ten moment sam Winger przyznaje, że nie wie jeszcze, w jakim kierunku pójdzie. A przed nim kilka bardzo ważnych decyzji do podjęcia, bo tego lata na rynek wolnych agentów w poszukiwaniu nowych umów wejdą Kyle Kuzma oraz Kristaps Porzingis, czyli dwóch spośród najważniejszych graczy zespołu.
Nie da się jednak ukryć, że najważniejszą postacią jest Bradley Beal i to jego przyszłość ma tutaj największe znaczenie. 29-latek przed rokiem podpisał przecież maksymalny kontrakt o wartości ponad 250 milionów dolarów, które zarobi za pięć lat gry. Co więcej, władze Wizards zdecydowały się wtedy zagwarantować mu tzw. klauzulę no-trade, co oznacza, że 3-krotny all-star nie może zostać wytransferowany do innego klubu, jeżeli się na to nie zgodzi.
Bradley Beal holds the NBA's only active and full no-trade clause. pic.twitter.com/8y1KDDaQK0
— NBA Retweet (@RTNBA) May 30, 2023
Winger po objęciu stanowiska wypowiadał się o Bealu w superlatywach, stwierdzając, że to znakomita pozycja wyjściowa mieć kogoś takiego w zespole. Teraz jednak przyznał, że nie można wykluczyć transferu Beala. – Pytanie brzmi, czy go wytransferować, czy zatrzymać? Tego nie wiem. Chciałbym się z nim spotkać, bo jeszcze nie miałem okazji – oznajmił, zaznaczając przy tym, że Beal może przecież zawetować ewentualny transfer.
A choć nowy GM Wizards na razie nie wie jeszcze, jaki kierunek obrać i jak podejść do przyszłości nie tylko Beala, ale też Porzingisa oraz Kuzmy, to jednak zdaje sobie sprawę z tego, że potrzeba cierpliwość. – Jestem przekonany, że nie stworzymy tu faworyta do tytułu z dnia na dzień. Jeśli więc ci zawodnicy chcieliby wygrywać tu i teraz, to najprawdopodobniej będą musieli to robić gdzie indziej. Jestem jednak otwarty na dialog o przyszłości tego klubu – dodał.
Stołeczna drużyna ostatni raz w fazie play-off zameldowała się w 2021 roku, przegrywając w serii pierwszej rundy z Philadelphia 76ers. Był to ich jedyny występ w fazie posezonowej w ostatnich pięciu sezonach. Dość powiedzieć, że w XXI wieku ich największym sukcesem było 49 zwycięstw w sezonie zasadniczym 2016-17. To wtedy Wizards byli też najbliżej finałów konferencji, lecz w drugiej rundzie przegrali w siedmiu meczach z Boston Celtics.