Kibice Washington Wizards mogą się nie zgadzać z takim postawieniem sprawy, ale nie da się ukryć, że w tej chwili stołeczna drużyna bardziej niż na wygrywaniu meczów skupia się – i to się w najbliższej przyszłości nie zmieni – na rozwoju swoich młodych graczy. Jordan Poole, Bilal Coulibaly czy „dwójka” zeszłorocznego draftu, Alex Sarr, w przyszłości mogą stanowić o sile zespołu, ale na razie potrzebują nabrać ogrania i doświadczenia. Co ciekawe, do tego grona można zaliczyć też pewne nieoczywiste nazwisko.
Justin Champagnie nigdy nie został wybrany w drafcie. W NBA zadebiutował już w sezonie 2021-22 jako zawodnik Toronto Raptors, zaliczył też epizod w Boston Celtics, jednak zdecydowanie częściej można go było oglądać w G League. Czasami jednak wystarczy trafić w odpowiednie miejsce w odpowiednim czasie, by zmienić swoją sytuację o przysłowiowe 180 stopni i tak się stało w przypadku 23-latka. Pod koniec lutego ubiegłego roku podpisał dziesięciodniowy kontrakt z Washington Wizards i wtedy chyba nawet w najśmiejszych snach nie przypuszczał, co przyniesie przyszłość.
Już w marcu były gracz Pittsburgh Panthers otrzymał propozycję kontraktu dwustronnego i choć nadal grywał na zapleczu, zaczął dostawać coraz więcej szans w najlepszej lidze świata, aż w końcu zyskał zaufanie trenera Briana Keefe’a i stał się wartościowym elementem rotacji. Za swoją postawę otrzymał zresztą całkiem zacną nagrodę. Według informacji opublikowanych przez Shamsa Charanię z ESPN, Justin jest bliski podpisania z Wizards czteroletniej umowy o wartości 10 milionów dolarów (z czego 1,8 miliona zarobi jeszcze w tym sezonie).
Trudno zresztą nie przyznać, że młody skrzydłowy na to nie zasłużył. Jego czwarty rok w NBA jest zdecydowanie najlepszym w dotychczasowej seniorskiej karierze. Brat bliźniak Juliana Champagnie z San Antonio Spurs – z którym zresztą miał okazję zmierzyć się na parkiecie 10 lutego bieżącego roku – zaliczył do tej pory 40 występów, w których osiągał 7,5 punktu, 4,6 zbiórki i 0,9 przechwytu, pojawiając się na parkiecie na średnio 18,3 minuty. Trafiał 50,4% wszystkich rzutów z gry, w tym 37,6% zza łuku.
Propozycja nowej, gwarantowanej umowy zdecydowanie pokazuje, że władze organizacji wierzą w tego zawodnika i uważają go za ważny element nowej ery koszykówki w stolicy Stanów Zjednoczonych, która rozpoczęła się wraz z odejściem swoje potrafiącego, lecz marudnego Kyle’a Kuzmy. Wprawdzie kibice, którzy oczekują sukcesów, z pewnością muszą uzbroić się w cierpliwość, ale dzięki zaawansowanej przebudowie składu zawodnicy pokroju Champagnie mają okazję się wykazać.
Teraz rolą zarządu będzie dalsza ocena stanu wojsk i decyzja, kto jest w stanie w następnym sezonie pomóc drużynie podźwignąć się z dnia Konferencji Wschodniej i stopniowo wracać do rywalizacji na coraz wyższym poziomie. Justin, podobnie jak wielu jego kolegów, z pewnością zrobi wszystko, by udowodnić, że po otrzymanej podwyżce nie osiadł na laurach i warto było mu zaufać.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!