Fani cyferek i statystyk w NBA nie mogą narzekać na to, co działo się w ostatnich dwóch tygodniach. Punktowy rekord sezonu Giannisa, wysokoprocentowe mecze na poziomie 50 punktów, 12 trójek w meczu jednego gracza, czy przerwana najdłuższa seria trójek w historii, to tylko niektóre z wydarzeń ostatnich dni.
Giannis Antetokounmpo kilka dni temu przeciwko Indiana Pacers zagrał najlepszy mecz w karierze, rzucając Pacers 64 punkty, zbierając 14 piłek i grając na świetnej skuteczności (20/28 z gry, w tym 20/25 za 2). Grek miał też kosmiczną liczbę rzutów osobistych – trafił ich 24 z wykonywanych 32. To oczywiście rekord punktowy w karierze Giannisa (poprzedni to 55 ze stycznia), rekord w historii Bucks (poprzedni 57 Michaela Redda z 2006 r.), rekord tego sezonu w NBA (poprzedni 54 Giannisa z początku listopada) i jeden z 29 najlepszych pod względem punktów meczów w historii NBA, w tym szósty w XXI w. (a nawet po roku 1994). Ostatnie 5 lepszych meczów to: 71 punktów Damiana Lillarda i Donovana Mitchella z tego roku, 70 Devina Bookera z 2017 r., 81 i 65 Kobe Bryanta z 2006 i 2007 r. Co do rzutów osobistych – 24/32 Giannisa to 16. przypadek w historii, kiedy zawodnik trafia ich 24 lub więcej (rekordem sezonu zasadniczego jest 28/29 Adriana Dantleya z 1984 r.), ostatnio tyle, co Grek trafiał James Harden 4 lata temu (24/24). Z wykonywanymi rzutami jest jeszcze ciekawiej – to siódmy w historii mecz, w którym jeden zawodnik staje 32 razy na linii. Rekord to 25/39 i 21/39 Dwighta Howarda w 2013 i 2012 r., a pozostałe przypadki to Andre Drummond w 2016 r. (ostatni przed Giannisem), DeAndre Jordan w 2015 r. i Wilt Chamberlain w 1962 r. z 32 i 34. Podkreślić należy jeszcze rzuty za 2: 20/25 to 19. w historii przypadek gracza ze skutecznością powyżej 80% przy takiej liczbie prób. Ostatnim był sam Giannis 3 tygodnie wcześniej.
Strzeleckimi popisami wykazał się ostatnio również Jalen Brunson. Gracz Knicks zdobył 50 punktów w meczu przeciwko Phoenix Suns, nie myląc się w żadnym z 9 rzutów zza łuku. To jego punktowy rekord kariery (poprzedni 48 z marca) oraz dziewiąte nazwisko gracza i 18. przypadek meczu pięćdziesięciopunktowego w Knicks. Po Carmelo Anthonym, w ciągu ostatnich 10 sezonów, w Nowym Jorku taki mecz grał tylko Julius Randle (w marcu). Co do trójek bez pomyłki, 9/9 jest wyrównaniem rekordu NBA, tak samo trafiali Ben Gordon w 2012 i 2006 r. i Latrell Sprewell w 2003 r. Brunson w meczu w Phoenix miał 17/23 z gry i 7/9 z linii, co przekłada się na wskaźnik True Shooting na poziomie 92,7% TS (czyli ponad 1,85 punktu z każdej akcji rzutowej) i jest to 7. najbardziej efektywny pod względem skuteczności mecz na poziomie 50 lub więcej punktów w historii. Trzech graczy: Kyrie Irving, Fred VanVleet i Jamal Murray (2022, 2021 i 2021 r.), rzucało 50 punktów, przekraczając 100% TS, czyli 2,00 punktu z akcji rzutowej.
Keegan Murray rzucając Utah Jazz 12/15 za 3 (16/23 z gry) ustanowił punktowy rekord kariery na poziomie 47 punktów (poprzedni to 30 z lutego). Był to 10. mecz w historii z 12 trójkami jednego gracza w meczu (rekord to Klay Thompson i 14 celnych rzutów), ale pierwszy w historii NBA, w którym zawodnik rzuca 12 trójek na 80% skuteczności. Dotąd rekord skuteczności w takich meczach to 76,5%, Zach LaVine i Steph Curry rzucali po 13/17. To także nowy rekord Kings pod względem liczby celnych trójek jednego zawodnika, po 11 Buddy Hielda w 2019 r. Analogicznie do wskaźnika True Shooting Brunsona, tutaj był to jeden z najlepszych meczów w historii, w których zostaje osiągnięta bariera 45 punktów. Murray w tym meczu rzucał 94,9% TS, czyli blisko 1,9 punktu z akcji rzutowej. O ile 50 punktów ze 100% TS (lub więcej) miało trzech graczy, granicę 45 punktów powyżej 2 punktów z akcji rzutowej, osiągali dodatkowo Gilbert Arenas i Kemba Walker.
Joel Embiid w ostatnich dwóch tygodniach zagrał 6 meczów, w których rzucał średnio 40 punktów. Jego średnia sezonu to już 34,2 punktu na mecz. Gdyby Embiid tak zakończył sezon, jego średnia byłaby jedną z 16 najwyższych w historii, najwyższą w NBA od czasu Jamesa Hardena z „bańkowego” sezonu i najwyższą wśród graczy nieobwodowych od Boba McAdoo w sezonie 1975.
Trae Young w sobotę zagrał trzeci mecz z rzędu, w którym osiągał co najmniej 35 punktów i 10 asyst (35-4-10, 38-5-11 i 35-4-17) i jest to jedna z 17 najdłuższych serii w historii z takimi osiągnięciami. Najdłuższą notował Oscar Robertson – 5 meczów na przełomie 1964/1965, a ostatnio takie 3/4-meczowe serie mieli Damian Lillard w 2020 r., James Harden i Russell Westbrook w 2017 r., a po roku 1991 jeszcze tylko raz Westbrook w 2015. Innymi słowy, Young jest 4 nazwiskiem i 5 przypadkiem trzech meczów z minimum 35 punktami i 10 asystami w ciągu ostatnich 32 lat.
Kopalnią ciekawostek od początku sezonu jest Victor Wembanyama. Po meczu przeciwko Chicago prawie 2 tygodnie temu, w którym zanotował 21 punktów, 20 zbiórek, 4 asysty i 4 bloki, stał się najmłodszym graczem w historii z meczem 20/20. Wembanyama ma 19 lat i 11 miesięcy i był tamtego dnia o 4 dni młodszy niż Dwight Howard w 2005 r. z meczem z dokładnie taką samą linijką (21-20). Francuz to także drugi po Walkerze Kesslerze z zeszłego sezonu debiutant ostatnich 10 sezonów z takim meczem (wcześniej Gorgui Dieng w 2014 r. i inny rookie Spurs – Dejuan Blair w 2010 r.). Biorąc pod uwagę całą linijkę, czyli 21-20-4 i dodatkowo 4 bloki, osiągało taką czterech debiutantów przed Francuzem: Dikembe Mutombo w 1991 r. (21-20-4 i 4 bloki), David Robinson w 1990 r. (33-21-6 i 5 bloków), Patrick Ewing w 1985 r. (28-20-4-2-4), Ralph Sampson w 1984 r. (24-23-4-4-4). Cała ta czwórka miała skończone co najmniej 23 lata w chwili tych występów.
Kilka dni później Wembanyama przeciwko Lakers notował równie świetne 30 punktów, 13 zbiórek, 2 asysty, 3 przechwyty i 6 bloków. Licząc wszystkie 5 kolumn, to 22. linijka w historii, w której osiągane są te wartości. W lidze nie było takiej od 5 lat, od 34-18-7-3-6 Karla-Anthonego Townsa. Tylko jeden rookie osiągał lepsze statystyki w meczu i był to Chris Webber w 1994 r. (36-13-4-3-6), za to znowu – nie było w historii takiego nastolatka.
Zostajemy przy debiutantach – 17 punktów, 11 zbiórek i 8 bloków to dorobek Cheta Holmgrena z meczu przeciwko Denver, co ciekawe skorygowany o jeden blok po meczu (pierwotnie zaliczono mu 9 zablokowanych rzutów). Po korekcie to i tak rekord krótkiej kariery Holmgrena pod względem bloków (w październiku miał 7), wyrównany rekord tego sezonu w lidze (Victor Wembanyama i Brook Lopez też mieli po 8). To również drugi zawodnik z takim występem w historii Thunder (wiele takich meczów, na czele z rekordowymi 11 blokami miał Serge Ibaka) oraz piąty gracz z takim meczem we wspólnej historii Thunder/Sonics (dochodzą jeszcze Calvin Booth, Shawn Kemp i Alton Lister).
Ostatnim graczem w debiutanckim sezonie przed Holmgrenem i Wembanyamą z co najmniej 8 blokami w meczu był Mitchell Robinson 5 lat temu. Z kolei ostatnim debiutantem z linijką na poziomie co najmniej 17-11 i 8 blokami (poza meczem Holmgrena opisywanym w poprzednim akapicie, Wembanyama miał 19-13-4 i 8 bloków w listopadzie) był Tim Duncan 25 lat temu.
Bogdan Bogdanović zagrał znakomity mecz z ławki w zeszły wtorek. Przeciwko Denver rzucił 40 punktów, ustanawiając swój punktowy rekord kariery. Dotąd tylko raz rzucał więcej niż 32 punkty i było to 35 po wznowieniu sezonu w sierpniu 2020 r. W meczu w zeszłym tygodniu trafił 10 z 17 rzutów z dystansu. Został 61 rezerwowym w historii z meczem czterdziestopunkowym i trzecim takim w Atlancie. Pete Maravich w 1973 r. i John Drew w 1976 r. rzucali po 42 punkty z ławki dla Hawks. Dwucyfrową liczbę trójek w historii NBA miało dotąd tylko 5 rezerwowych w sześciu występach: Donyell Marshall w 2005 r. (rekordzista z 12), JR Smith dwukrotnie w 2009 r. (11 i 10), Luke Kennard w 2023 r., Kelly Oubre w 2022 r. i Danilo Gallinari w 2021 r.
Dobre występy zaliczał ostatnio DeMar DeRozan, a najlepszy tydzień temu, przeciwko Milwaukee, w którym zanotował 41 punktów i 11 asyst. Był to pierwszy od czasów MJ-a w 1992 r. występ czterdziestopunkowy z double-double z asystami w Chicago i w ogóle jedyny taki w historii Bulls poza Jordanem (on miał 9 takich meczów). Poza tym DeRozan jest 35. najlepszym strzelcem (patrząc na sumy punktów) w historii NBA. W tym sezonie wyprzedził już Larry’ego Birda, Gary’go Paytona i Clyde’a Drexlera, a także aktywnego Chrisa Paula. Do końca sezonu DeRozan może zdobyć jeszcze ok. 1000 punktów, a brakuje mu właśnie mniej więcej tyle do Elgina Baylora, Dwyane’a Wade’a i Adriana Dantleya. W przyszłym sezonie powinien być w top 30, może nawet gdzieś całkiem blisko top 25.
To może nie jest sezon Jamesa Hardena, ale jego statystyki z czwartkowego meczu przeciwko Warriors są bardzo ciekawe. Gracz Clippers zaliczył wtedy 28 punktów, 7 zbiórek, 15 asyst i… 4 bloki. Duża liczba asyst i bloków wymaga na ogół różnych umiejętności, więc taka kombinacja jak Hardena z 15 asystami i 4 blokami jest dopiero ósmą w historii. W XXI wieku takie mecze grali Draymond Green, LeBron i Jamaal Tinsley, wcześniej Jason Kidd, Jalen Rose, Nate McMillan i Sleepy Floyd. Linijka w całości, czyli 28-7-15 i 4 bloki, zostaje osiągnięta po raz drugi w historii, po LeBronie z 2010 z 43-13-15-2-4. Poza tym Harden przekroczył w zeszłym tygodniu 25 tys. punktów w karierze, jako 24. zawodnik w historii. Do końca tego sezonu, i to wcale nie przy zbyt wygórowanych założeniach, może wejść do top 20 w historii, wyprzedzając po drodze Jerry’ego Westa (tu brakuje niewiele punktów), Reggiego Millera, Alexa Englisha i Vince’a Cartera. Zakładając (znowu ostrożnie) mniej więcej 1100-1300 punktów w kolejnym sezonie, Harden na koniec rozgrywek 2024/25 powinien znaleźć się w okolicach 13. miejsca listy wszech czasów.
Steph Curry w ostatnią niedzielę notując 0/8 zza łuku przerwał najdłuższą w historii NBA, liczącą 268 mecze serię z przynajmniej jedną celną trójką. Do Curry’ego należą zresztą dwie najdłuższe serie, bo miał też taką 157-meczową. Ta dłuższa, rekordowa, przerwana w poprzednim meczu, trwała od grudnia 2018 r., ta krótsza od listopada 2014 do listopada 2016 r. Trzecią najdłuższą serią meczów z trójką było 127 Kyle’a Korvera (2012-2014), a czwartą i zarazem najdłuższą obecnie aktywną – 102 mecze z rzędu Damiana Lillarda (od listopada 2021 r.). Drugą najdłuższą aktywną serię ma Cam Johnson (50 meczów). Wracając do Curry’ego, to jego 40. mecz w karierze bez trójki, ale miewał już gorsze niż 0/8 – w 2017 r. rzucał 0/11, a w 2016 r. miał 0/10 za 3.
Występ Ayo Dosunmu w Milwaukee bez punktów, zbiórek, asyst, przechwytów i bloków w 26 minut w roli startera (przy tym 0/6 z gry), to trzeci najdłuższy pobyt zawodnika na parkiecie, w którym notuje 5 zer w pięciu najważniejszych kolumnach statystyk. Joel Anthony w 2011 r. zagrał 29 minut, a Tony Snell w 2017 r. 28 minut z linijką 0-0-0-0-0. Pomijając czas gry to 28. przypadek w historii ligi bez pozytywnej statystyki i z 0/6 lub gorzej z gry. Ostatni taki mecz w lidze zagrał Kendrick Nunn dokładnie rok temu, a najgorszy to 0-0-0-0-0 i 0/10 z gry Gordana Giricka z 2004 r.
Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że Karl-Anthony Towns jest jednym z najlepiej (pod względem procentów) rzucającym wysokim graczem w historii NBA, co przekłada się oczywiście na jego zaawansowane wskaźniki skuteczności. Towns na przestrzeni kariery ma parametr True Shooting na poziomie 62,4% (czyli prawie 1,3 punktu z akcji rzutowej), co jest ósmym najwyższym wynikiem w historii (przy czym piątka z tego top 8 to aktywni gracze), oraz trzecim najwyższym wśród zawodników rzucających za 3 (po Nikoli Jokiciu i Stephie Currym).
Statystyki Scottiego Barnesa są mocno niedoceniane. Gracz Raptors w tym sezonie jest niezwykle wszechstronny, jego średnie (punktów, zbiórek, asyst, przechwytów i bloków) to kombinacja niemalże unikatowa w skali całej historii NBA. Osiąga on poziomy odpowiednio 20.2-8.9-5.7-1.6-1.2 – tylko Larry Bird skończył sezon (1984/85) na takim poziomie we wszystkich 5 kolumnach. Zaokrąglając do 20-8-5-1.5-1, ostatnim graczem z takim sezonem był Giannis w 2017 r., wcześniej Kevin Garnett 2005, 2004 i 2000 r., Chris Webber 2003 r., Scottie Pippen 1995 r., Charles Barkley 1993 r. i Kareem Abdul-Jabbar 1976 r.
Ostatnio sporo działo się również w kwestii statystyk drużynowych:
Sacramento Kings w meczu przeciwko Nets tydzień temu trafili 25/45 za 3 (55,6%) i zostali 41 zespołem w historii z taką (lub większą) liczbą trójek. Bilans zespołów z co najmniej 25 celnymi rzutami z dystansu to 39-2 (95.1%). Dla Sacramento te 25 trójek to rekord organizacji – dotąd rzucali co najwyżej 23 – w styczniu przeciwko Orlando.
Boston Celtics w poprzedni wtorek w meczu przeciwko Cavaliers trafiali 26/26 z linii rzutów osobistych – to najlepszy wynik tego sezonu bez pomyłki i jeden z 38 najlepszych w historii ligi. Ostatnim lepszym było 40/40 Miami w styczniu (rekord w historii NBA), a po drodze 26/26 w marcu mieli jeszcze Sacramento.
W sobotę Philadelphia 76ers wygrali z Charlotte Hornets (i to na wyjeździe) 135-82. To najwyższe zwycięstwo w lidze w tym sezonie (dotąd było nim +51 Celtics z Pacers z 1 listopada), 29. najwyższe zwycięstwo w historii NBA i 5. najwyższe zwycięstwo wyjazdowe (rekord to +57 Indiany w Oklahomie w 2021 r.). Patrząc w historię organizacji, było to również trzecie najwyższe zwycięstwo w historii 76ers (rekord to +62 z NYK w 1962 r. jako Syracuse) i drugie jako Philadelphia 76ers (po +54 z Cavaliers w 1970 r.) oraz rekord w meczach wyjazdowych (dotąd +41 w Chicago w 1980 r.). Z punktu widzenia drużyny z Charlotte, była to najwyższa w historii ich porażka – dotąd rekordem było -50 z Bucks z 2000 r., a w meczach domowych -40 z Cavaliers w 1988 r.
Na kolejne podsumowanie statystycznych ciekawostek z parkietów NBA zapraszam za tydzień!