Kłótnia w NBA. JJ Redick w ostrych słowach krytykował Doca Riversa — czyli swojego byłego trenera — po jego ostatniej wypowiedzi, że przejęcie Milwaukee Bucks w trakcie sezonu to trudne wyzwanie. Na komentarz Redicka zareagował… Patrick Beverley, który przed końcem okienka transferowego trafił do Wisconsin.
Kilka dni temu Doc Rivers trafił na nagłówki, gdy w rozmowie z dziennikarzami podczas All-Star Weekend stwierdził, że przejęcie stanowiska pierwszego trenera Milwaukee Bucks w trakcie rozgrywek to trudne wyzwanie. Rivers zdradził nawet, że prosił władze Bucks o opóźnienie startu jego pracy w Wisconsin.
— Przejmowanie takiej pracy, kiedy zespół wyrusza na najtrudniejszą serię meczów wyjazdowych w całym sezonie, to pewnie nie jest najmądrzejsza decyzja. Pytałem nawet Bucks, czy możemy poczekać z tym do przerwy na Weekend Gwiazd. Byłoby znacznie łatwiej — stwierdził Rivers w rozmowie z FOX Sports.
Teraz na te słowa zareagował JJ Redick. Były zawodnik, a obecnie ekspert ESPN, dosadnie skrytykował Riversa i stwierdził, że ten zawsze ma przygotowaną jakąś wymówkę. Warto dodać, że Redick grał dla Riversa w barwach Los Angeles Clippers, a teraz zastąpi go w roli komentatora finałów w stacji ESPN.
— Obserwuję ten trend od lat. Polega na ciągłym wymyślaniu wymówek. Doc, rozumiemy to. Przejęcie drużyny w trakcie sezonu jest trudne… Zawsze jest jakaś wymówka. Zawsze musi wrzucić swój zespół pod jadący autobus. Ten gość nigdy nie weźmie odpowiedzialności — powiedział Redick podczas jednego z programów ESPN.
I w sumie trudno się z Redickiem nie zgodzić, bo Rivers, który ostatni wielki sukces świętował w 2008 roku, gdy razem z Boston Celtics zdobył mistrzostwo NBA, od wielu lat znajduje różne powody braku powodzenia w drużynach, które prowadzi. Początek jego pracy w Milwaukee też jest daleki od wymarzonego: bilans 3-7 po 10 pierwszych meczach.
Obronić swojego trenera postanowił więc Patrick Beverley. Doświadczony obrońca trafił do Bucks przed końcem okienka transferowego i wyraźnie nie spodobał mu się komentarz Redicka, dlatego postanowił przypomnieć mu, kto postawił na niego w zespole Clippers.
— Ten człowiek, Doc, tak naprawdę uratował twoją karierę. Dał ci miejsce w wyjściowej piątce, gdy nikt inny cię nie chciał. A ty już na emeryturze idziesz do telewizji i mówisz coś takiego — napisał Beverley w mediach społecznościowych.
I w tym przypadku Beverley ma sporo racji, bo gdy Redick trafiał do L.A. latem 2013 roku, to był po przeciętnym sezonie, w którego trakcie zamienił Orlando na Milwaukee, gdzie nie spisywał się zbyt dobrze. Rivers postawił jednak na strzelca, a ten stał się etatowym starterem dla Clippers i w kolejnych latach był jednym z lepszych specjalistów od trójek w całej lidze.
Nie zmienia to jednak faktu, że Redick w swojej ocenie jest po prostu szczery i zwraca uwagę na pewien szerszy problem dotyczący Riversa. Być może mógł to ubrać w „ładniejsze” słowa, biorąc pod uwagę lata współpracy z Riversem w zespole LAC, natomiast to, że grał dla niego, nie powinno wpływać na sam fakt mniej lub bardziej zasadnej krytyki Doca.