Gdy nie wygrywasz, to nikt się Tobą nie interesuje. Do takiego wniosku doszedł Cade Cunningham, który ma za sobą debiutanckie rozgrywki w NBA. Nowy młody lider zespołu z Mo-Town chce to zmienić, ale doskonale wie, że środek do celu jest jeden – więcej zwycięstw.
Cade Cunningham w trakcie swojego debiutanckiego sezonu pokazał się z naprawdę dobrej strony. Rozgrywający w 64 meczach notował na swoje konto średnio 17,4 punktu, 5,5 zbiórki i 5,6 asysty trafiając 41,6 FG% oraz 31,4 3PT%. W Mo-Town są zadowoleni z tego, jak odnalazł się w profesjonalnej koszykówce i będą cierpliwie czekać, aż stanie się dla zespołu liderem z krwi i kości. Jak sam mówi – pierwszy rok na tym poziomie wiele go nauczył.
– Najważniejszą rzeczą, jakiej się nauczyłem, to fakt, że nikogo nie będziesz obchodził, dopóki nie zaczniesz wygrywać – mówił rozgrywający Detroit Pistons. Z tym elementem w Mo-Town jest od jakiegoś czasu bardzo ciężko. – Mogę się czuć rozczarowany wobec tego, jak grałem, ale po prostu nie wygraliśmy wystarczającej liczby meczów. Doszedłem więc do wniosku, że ludzie zaczną mnie szanować dopiero, gdy zaczniemy wygrywać – dodał. Kwestia zwycięstw nie zależy jednak wyłącznie od niego.
– […] Nie mogę być zły na ludzi, którzy nie wiedzą, jak gram, bo nie oglądają naszych meczów. To wyzwanie, z jakim musimy się zmierzyć. Rozmawiałem już o nim z moimi kolegami i to wszystko jest naszą wspólną sprawą. Dla nas to po prostu kolejny krok – skończył Cunningham. Nie sprawiał wrażenia rozgoryczonego. Po prostu zrozumiał jedną z kluczowych zasad, jakimi rządzi się NBA. Nagłówki kradną tylko ci, którzy są na topie.
Zespół z Detroit od lat stara się wrócić do walki z czołowymi ekipami wschodniej konferencji. Dotąd jednak nie podejmowali wystarczająco dobrych decyzji, by odbudować się poprzez draft. W tym roku dysponują 5. numerem selekcji i po raz kolejny mają twardy orzech do zgryzienia. Jednak Cunningham bez cienia wątpliwości jest dla Tłoków światełkiem w tunelu. Ma w sobie wystarczająco dużo potencjału i pokory, by w kolejnych latach zrobić dla zespołu różnicę.
Wielka zapowiedź wielkiego finału NBA już w środę 1 czerwca o godz. 21:00 na YouTube. Michał Pacuda i Krzysztof Sendecki podsumują drogę Celtics i Warriors do finału. Zastanowią się kto jest faworytem i dlaczego, a także co muszą zrobić jedni i drudzy, aby wygrać mistrzostwo NBA. Zapraszamy w środę o godz. 21:00 NA ŻYWO na YouTube!