Wojownicy minionej nocy doznali piątej najwyższej porażki w historii organizacji. Mimo fatalnego występu lider zespołu Stephen Curry uspokaja kibiców i jasno deklaruje, że nie ma żadnych powodów do niepokoju.
Golden State Warriors ulegli Memphis Grizzlies 93:144. To piąty najwyższy deficyt punktowy w pojedynczym meczu w historii organizacji. Już po pierwszej kwarcie przegranej przez podopiecznych Steve’a Kerra różnicą 22 punktów było jasne, że o zwycięstwo w całym spotkaniu będzie bardzo ciężko, a kolejne minuty tylko potwierdzały strzelecką niemoc, chaos i brak uporządkowanej gry na tle znakomicie dysponowanych tego dnia Grizzlies.
O minionej nocy jak najszybciej będzie chciał zapomnieć lider Wojowników Steph Curry. 35-latek spędził na parkiecie 24 minuty i zanotował jednie 2 punkty, 3 zbiórki i 1 asystę pudłując wszystkie siedem rzutów z gry i sześć prób zza łuku. Mimo fatalnego występu czterokrotny mistrz NBA uspokaja kibiców i twierdzi, że nie ma powodów do paniki.
– Podoba mi się klimat w naszej drużynie. Będę to powtarzał, bo szczerze wierzę w to, że jesteśmy zdecydowanie lepsi, niż to, co pokazaliśmy dzisiaj wieczorem. Atmosfera w zespole jest o wiele lepsza i miło mi to mówić, ale trzeba to pokazać. Nie lubię słowa panika, to raczej powinno być coś w stylu „zaakceptuj gdzie, teraz jesteś, i spróbuj coś zmienić, tak aby od razu było lepiej”. Panika oznacza, że nie masz odpowiedzi na to, co się dzieje, my zdecydowanie je mamy – zakończył Curry.
Po dobrym początku sezonu, w ostatnim czasie GSW spuścili z tonu. Zespół w ostatnich 10 meczach legitymuje się bilansem 2-8, a w tabeli Zachodu zajmuje 10. miejsce. Kilka dni temu do drużyny dołączył Dennis Schröder, który ma być wartością dodatnią i sprawić, że Curry zostanie odciążony na rozegraniu, a gra będzie bardziej uporządkowana. Niemiec zadebiutował w zespole minionej nocy, ale podobnie jak reszta kolegów nie może być zadowolony ze swojej postawy. Zobaczymy, jak będzie się prezentowała gra Wojowników w kolejnych meczach, ale pewne jest, że nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków po jednym nieudanym spotkaniu, choć oczywiście tak wysoka porażka rodzi pytania, czy zespół podąża we właściwym kierunku. Odpowiedź na to pytanie poznamy w najbliższych tygodniach.
Warriors w najbliższym meczu zmierzą się na wyjeździe z Minnesota Timberwolves. Następnie zespół wróci do własnej hali i zmierzy się z Indiana Pacers. W czasie Christmas Day rywalem Curry’ego i spółki będą za to Los Angeles Lakers. Z Leśnymi Wilkami grali w tym sezonie dwukrotnie, a bilans tych starć jest remisowy. Przeciwko Pacers i Jeziorowcom w tym sezonie jeszcze nie grali.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!