Od początku jej istnienia, przez NBA przewinęło się wielu zagranicznych koszykarzy, wśród których nie zabrakło Europejczyków. Niektórzy, jak Żarko Paspalj czy Mario Kasun zostali tylko na chwilę, a inni – jak przede wszystkim Luka Doncić czy Nikola Jokić to dziś niezaprzeczalnie gwiazdy pierwszej wielkości. No i są jeszcze tacy gracze, jak Bojan Bogdanović, którzy raczej nie są stawiani w jednym rzędzie z najlepszymi, a jednak reprezentują poziom pozwalający im spędzić dekadę w najlepszej lidze świata. Niestety, pechowy zbieg okoliczności, za jaki należy uznać problemy zdrowotne, sprawił, że to by było na tyle.
Jak poinformował na portalu X Mike Curtis z „The Dallas Morning News”, Bojan Bogdanović w niedzielę ogłosił za pośrednictwem własnych mediów społecznościowych, że po 10 latach gry w NBA postanowił zakończyć karierę. 36-letni skrzydłowy w sezonie 2024-25 był zawodnikiem Brooklyn Nets, jednak urazy sprawiły, że nie rozegrał ani jednego meczu. Co więcej, 19 lutego okazało się, że Chorwat musi przejść kończącą rozgrywki operację stopy. Niedługo później podziękowano mu za współpracę, by zwolnić miejsce w składzie dla Killiana Hayesa.
Wygląda na to, że zdrowie wciąż daje o sobie znać, skoro były już reprezentant Chorwacji podjął tak drastyczną decyzję (i to zaledwie dzień po tym, jak buty na kołku zawiesił inny ze znanych z NBA Europejczyków, Milos Teodosić). Jak sam zresztą napisał: – Czasem w życiu to nie ty wybierasz moment, tylko moment wybiera ciebie. Po 14 miesiącach walki z kontuzją stopy, dwóch operacjach i niezliczonych próbach powrotu na parkiet, nadszedł czas, by zamknąć ten rozdział. Po ponad dwóch dekadach związanych z koszykówką przyszedł moment na to, by się pożegnać. Nie tylko ze sportem, ale z częścią samego siebie.
Zanim trafił do najlepszej ligi świata, przez blisko 10 lat Bojan był gwiazdą europejskiej koszykówki. Wprawdzie wychowanek Zrinjskiego Mostaru szybko trafił do wielkiego Realu Madryt, ale tam – delikatnie mówiąc – kariery nie zrobił i skończyło się na serii wypożyczeń. W kolejnych latach reprezentował barwy Cibony (to właśnie tam podjął decyzję o tym, że chociaż urodził się w Bośni i Hercegowinie, chce reprezentować Chorwację) i Fenerbahce, gdzie był wiodącą postacią drużyny, która w latach 2012-14 zdobyła sporo trofeów na krajowym podwórku.
Sam zawodnik do NBA mógł trafić już wcześniej. W 2011 roku został wybrany z 31. numerem draftu przez Miami Heat, a później prawa do jego karty zawodniczej trafiały do Minnesota Timberwolves i – wreszcie – Nets. 20 lipca 2014 roku Chorwat podpisał trzyletnią, wartą 10 mln dol, umowę z tymi ostatnimi i jego wyjazd za ocean wreszcie stał się faktem.
Początki były trudne. Dość powiedzieć, że już w grudniu Bojan stracił miejsce w pierwszej piątce na rzecz Rosjanina, Siergieja Karasiowa, który wyróżniającym się graczem – przynajmniej na poziomie NBA – nigdy nie był. Waleczny przybysz z Bałkanów zacisnął jednak zęby i upomniał się o swoje, a jego status w zespole z czasem tylko rósł. Problem w tym, że na Brooklynie nie wiązano z nim przyszłości. Jeden z najsłabszych zespołów w stawce był w trakcie przebudowy i w związku z tym chciał pozyskać picki w drafcie. Tymczasem latem 2017 roku Bogdanović miał zostać zastrzeżonym wolnym agentem, więc zamiast stracić go za darmo, władze Nets postanowiły go wymienić do Washington Wizards.
W stolicy chorwacki skrzydłowy nie zagrzał długo miejsca, lecz później zbudował swoją markę w drużynach pokroju Indiana Pacers, Utah Jazz czy Detroit Pistons. Przez całą karierę uchodził za jednego z najlepszych strzelców dystansowych w lidze, przez co jeszcze w Michigan regularnie rzucał średnio powyżej 20 punktów na mecz w całym sezonie. W swoich najlepszych latach potrafił doskonale wykorzystywać luki w obronie tworzone przez uwagę, jaką rywale poświęcali jego bardziej uznanym kolegom z drużyny.
Niestety, to był już właściwie koniec jego chwały. W lutym 2024 roku Bojan został oddany do New York Knicks, a już w kwietniu media poinformowały, że weteran będzie zmuszony opuścić resztę fazy play-off z powodu operacji lewej stopy i nadgarstka. Latem został oddany z powrotem do Nets, a resztę już znacie. Ten jeden z najlepszych europejskich skrzydłowych w NBA przegrał ze zdrowiem, które lepszym od niego potrafiło skracać kariery. Jego bilans w najlepszej lidze świata to 719 występów (572 w pierwszej piątce), w których notował średnio 15,6 punktu, 3,6 zbiórki i 1,7 asysty, trafiając 46% wszystkich rzutów z gry, w tym 39,4% z dystansu.
– Każdy przystanek zostawił ślad, a każda koszulka miała swoją wagę. Ale ponad wszystko miałem zaszczyt nosić na piersi chorwacki herb. Gra w drużynie narodowej nigdy nie była dla mnie tylko obowiązkiem. Reprezentowanie mojego kraju – od drużyn młodzieżowych aż po kadrę seniorów – było największym zaszczytem mojej kariery – dodał Bojan, który w barwach „Kockastich” na oficjalnych turniejach międzynarodowych (w tym Eurobasket 2013 i 2015, mistrzostwa świata 2014 oraz igrzyska olimpijskie 2016) rozegrał w sumie 111 meczów. Jak widać, jego zdania nie zmienił incydent z 2012 roku, gdy to ówczesny selekcjoner, Jasmin Repesa, usunął swojego podopiecznego z kadry ze względów dyscyplinarnych (całonocne imprezy z Damirem Markotą, nadwaga i słaba forma fizyczna).
Wprawdzie w żadnej z drużyn, w których występował w NBA, Bogdanović nie był uznawany za twarz organizacji, przez całą karierę pozostawał gwarantem solidności i ofensywną siłą, na którą można było liczyć. W końcu za piękne oczy nie spędza się dekady w najlepszej lidze świata. Szkoda tylko, że zdrowie nie pozwoliło na więcej.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!