Toronto Raptors znaleźli się na rozstaju dróg i muszą podjąć decyzję, którą z nich podążą w następnym sezonie. Ich próby powrotu do czołówki po mistrzowskim sezonie 2018/19 jak dotąd kończyły się fiaskiem i już wkrótce może się okazać, że najlepszym rozwiązaniem będzie gruntowna przebudowa zespołu. Co czeka Freda VanVleeta, Pascala Siakama i OG Anunoby’ego?
Toronto Raptors zakończyli rozgrywki zasadnicze dopiero na 9. miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej z bilansem 41-41 i pomimo przewagi własnego parkietu z turniejem play-in pożegnali się już po pierwszym meczu, kiedy to ich przygodę zakończyli Chicago Bulls. To już drugi raz na przełomie trzech ostatnich sezonów, gdy Kanadyjczycy nie dostali się do play-offów. Kiedy już w nich zagościli (2022), to w pierwszej rundzie musieli uznać wyższość Philadelphia 76ers (2-4).
Od pewnego czasu trudno określić, w jakim kierunku podążają Raptors. Ich skład na ten moment nie pozwala im na włączenie się do walki o najwyższe laury, a nawet – co pokazał bieżący sezon – na wejście do play-offów. Kilku kluczowych zawodników jest coraz starszych i choć nie brakuje młodych, utalentowanych graczy, jak Scottie Barnes czy OG Anunoby, to nie można ocenić, czy ich „prime”, nawet ze wsparciem obecnego trzonu w osobach Freda VanVleeta i Pascala Siakama pozwoli na wskoczenie do czołowej szóstki Wschodu.
O sytuacji Raptors w swoim podkaście powiedział więcej Brian Windhorst. Zdaniem dziennikarza kierownictwo klubu z Toronto znalazło się w sytuacji, w której musi podjąć decyzję o długoterminowych skutkach.
– Myślę, że w Toronto mamy do czynienia z fascynującą sytuacją. Powodem, dla którego jest fascynująca, jest rozmowa z ludźmi, którzy w ostatnim czasie byli blisko z Raptors, którzy chyba nie wiedzą, w jakim kierunku będą zmierzać i czy mają zamiar podpisać kontrakt z Freden VanVleetem, przedłużyć z Pascalem Siakamem i dokonać prawdopodobnie innych wzmocnień kadrowych. Rozważają też transfer Freda VanVleeta na zasadzie sign-and-trade i być może przeanalizować opcji za OG Anunoby’ego i Pascala Siakama – mówi Windhorst.
Fred VanVleet stanie się tego lata niezastrzeżonym wolnym agentem i wiele wskazuje na to, że to od niego może rozpocząć się przebudowa Raptors. Decyzja w sprawie przyszłości 29-latka może wywołać efekt domina, który dosięgnie m.in. Siakama. O zainteresowaniu usługami skrzydłowego ze strony wielu zespołów mówi się już od dłuższego czasu i z pewnością znaleźliby się chętni na udział w tego typu transferze.
Co ciekawe, dziennikarz podkreślił również, że Raptors stanęli przed podobnym wyborem już w lutym, kiedy to przyszedł czas na finalne decyzje przed zakończeniem okresu transferowego. Wówczas zdecydowali się jednak na pozyskanie Jakoba Poeltla z San Antonio Spurs, który po przenosinach do Kanady notował średnio 13,1 punktu, 9,1 zbiórki, 2,2 asysty, 1,2 przechwytu oraz 1,3 bloku na mecz, trafiając również na najlepszej skuteczności z gry (65,2%) od sezonu 2017/18 (65,9%), kiedy to również reprezentował barwy Raptors.
– Myślę, że w pewien sposób znów tam są – przyznał Windhorst. – W gruncie rzeczy są w tym schemacie już od jakiegoś czasu – dodał Tim MacMahon.
Raptors mają również inny problem, który muszą rozwiązać w najbliższej przyszłości. Włodarze klubu wciąż nie podjęli decyzji, kto będzie prowadził ich zespół w nadchodzących rozgrywkach. Sporo mówiło się o kandydaturze Steve’a Nasha, który na początku bieżącego sezonu został zwolniony z Brooklyn Nets. Kanadyjczyk miał zrobić dobre wrażenie na wstępnej rozmowie z klubem i z pewnością będzie brany pod uwagę, ale szkoleniowców do rozważenia jest wielu.
– Przeprowadzili rozmowy z grupą różnych trenerów i nie jest jasne, którą drogą podążą. Muszą prawdopodobnie podjąć decyzję, czy chcą zatrzymać trzon swojego zespołu, bo to może wpłynąć na wybór trenera, którego zatrudnią – podsumował temat Windhorst.
Wspieraj PROBASKET
