Houston Rockets obecny sezon rozpoczęli od emocjonującego klasyka, w którym dopiero po dwóch dogrywkach ulegli obrońcom tytułu z Oklahoma City Thunder. Start rozgrywek pokazuje jednak, że wcale nie będzie to prosty rok dla Rakiet – zwłaszcza w kontekście raków na pozycji rozgrywającego. Cały sezon z powodu kontuzji opuści Fred VanVleet i wygląda na to, że klub zamierza podjąć kroki, by załatać tę dziurę.
Jak informuje Kelly Iko z Yahoo!Sports, Houston Rockets ubiegać będą się o Disabled Player Exception, czyli dodatkowe środki finansowe na zatrudnienie zawodnika w zastępstwie za kontuzjowanego Freda VanVleeta. Przypomnijmy – Fred VanVleet w trakcie przygotowań do sezonu zerwał więzadło krzyżowe. Okres rehabilitacji po tego rodzaju kontuzji może wynosić prawie rok, co najpewniej wyklucza powrót zawodnika do gry w trakcie obecnego sezonu. Działania podjęte przez Rockets sugerują, że na powrót gracza – nawet na późnym etapie playoffowym – już nie liczą. Jeśli chcą uzyskać od NBA prawo do Disabled Player Exception, muszą udowodnić ligowej komisji, że VanVleet nie będzie w stanie wrócić do aktywności do końca rozgrywek.
Disabled Player Exception (DPE) to wyjątek, który pozwala podpisać dodatkowego gracza do składu, nawet w przypadku braku miejsca w salary cap. Wyjątek ten stanowi pomoc dla drużyny, której zawodnik z powodów zdrowotnych ma opuścić cały sezon. Wysokość wyjątku to połowa rocznej pensji kontuzjowanego gracza – w przypadku DPE za VanVleeta będzie on więc wynosił około 12,5 miliona dolarów.
Klub może wykorzystać wyjątek, by podpisać kontrakt z nowym zawodnikiem do końca sezonu, lub… Pozyskać w wymianie takiego zawodnika, którego kontrakt kończy się po sezonie. Zwłaszcza ta druga opcja wydaje się kusząca, biorąc pod uwagę, że niewielu intrygujących rozgrywających pozostaje obecnie bez pracy. Ostatnio z rynku zniknął m. in. Spencer Dinwiddie, który podpisał kontrakt w Europie. O powrót do NBA walczy z kolei Cameron Payne:
Opcje transferowe pobudzają wyobraźnie w kontekście potencjalnego DPE, które Rockets mogliby wykorzystać. Bardzo szybko w przestrzeni publicznej pojawiła się sugestia, wedle której klub z Houston powinien powalczyć o Coby White’a z Chicago Bulls. Sytuacja kontraktowa White’a jest idealna: Jego zarobki to niespełna 13 milionów, a jego umowa w Chicago dobiega końca po obecnym sezonie. White nie dogadał się z Bulls w sprawie przedłużenia, więc wchodzący w (kolejną już) przebudowę klub może chcieć handlować w tym sezonie schodzącą umową rozgrywającego.
Sęk w tym, że na dzień dzisiejszy 25-letni White sam pozostaje poza grą z powodu kontuzji. Uraz łydki nie pozwolił mu jeszcze zadebiutować w tym sezonie, a jego stan ma być ponownie ewaluowany 4 listopada. Poprzedni sezon był jednak najlepszym w karierze zawodnika. Na przestrzeni 74 meczów notował średnio 20,4 punktu, 3,7 zbiórki i 4,5 asysty, trafiając 37% rzutów z dystansu przy prawie ośmiu próbach na mecz.
Bez Freda VanVleeta ekipa Rockets ma bez wątpienia kłopot z pozycją rozgrywającego. Jak do tej pory prawie połowę swojego czasu gry jako nominalny rozgrywający spędza młody atletyczny fenomen, Amen Thompson. Można powiedzieć o jego grze wiele dobrego, natomiast nie jest on wybitnym kreatorem, a jego braki rzutowe stwarzają spore problemy ze spacingiem – zwłaszcza w ustawieniach z dwoma podkoszowymi, kiedy Alperen Sengun gra razem ze Stevenem Adamsem. Rezerwową jedynką jest Reed Sheppard. Z nim na boisku Rockets są jednak – uwaga – aż o 26,5 punktu w przeliczeniu na 100 posiadań gorsi od rywali. Jedynym wyraźnie „minusowym” graczem oprócz Shepparda jest obecnie Kevin Durant (-15,1 na 100 posiadań), ale to temat na inną opowieść.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!










