Początkowo mówiono o obolałym lewym kolanie. Ostatnie dni intensywnego leczenia nie przyniosły jednak oczekiwanego rezultatu i zespół odesłał LeBrona Jamesa z powrotem do Los Angeles, gdzie zawodnik spotka się z lekarzami i postanowi, co dalej. Nie są to dobre wieści.
Ostatni raz LeBron James wystąpił w wygranym meczu z Brooklyn Nets. Zanotował 33 punkty, 7 zbiórek i 6 asyst prowadząc Los Angeles Lakers do cennego zwycięstwa. W kolejnych trzech meczach swojego zespołu nie zagrał przez ból w lewym kolanie. Wszystkie trzy Lakers przegrali. Poprzedniej nocy na wyjeździe nie poradzili sobie z Atlantą Hawks. Tuż przed rozpoczęciem tego meczu pojawiła się aktualizacja w sprawie LBJ-a.
Lider zespołu został odesłany z powrotem do Los Angeles, ponieważ opuchlizna w lewym kolanie nie ustępowała. James będzie kontynuował leczenie, a to oznacza, że może go zabraknąć w kilku kolejnych meczach swojego zespołu. Gdyby tego było mało, Anthony Davis zaraz po powrocie opuścił mecz z Charlotte Hornets z powodu urazu prawego nadgarstka. Wrócił na starcie z Hawks, ale sztab medyczny na bieżąco kontroluje jego stan zdrowia.
Brak LeBrona to rzecz jasna konkretny problem dla trenera Franka Vogela. Z drugiej strony jest to szansa dla pozostałych zawodników rotacji na to, by pod nieobecność Jamesa wziąć na własne barki nieco więcej odpowiedzialności i w efekcie odciążyć LBJ-a, który od paru miesięcy wielokrotnie sam starał się decydować o wyniku. Niewykluczone, że James wróci na domowy mecz z Portland Trail Blazers, ale wszystko zależy od tego, czy opuchlizna ustąpi.
Szkoleniowiec Lakers od początku sezonu musi się mierzyć z podobnymi problemami, więc zdążył przywyknąć, że co jakiś czas traci jednego ze swoich liderów. To rzecz jasna nie pomaga w budowaniu formy na play-offy. Lakers mają coraz mniej czasu, a powodów do optymizmu brak. Zobaczymy, co management Lakers wyczaruje przy okazji lutego trade-deadline’u.