Wchodził do NBA jako wschodząca gwiazda. Porównywano go nawet do LeBrona Jamesa, ponieważ jawił się jako gracz o podobnych warunkach. LBJ był poniekąd promotorem jego talentu. Niestety z każdym kolejnym sezonem blask Bena Simmonsa gasł. W tym momencie Australijczyk walczy o swoją koszykarską przyszłość.
Odejście Kyriego Irvinga oraz Kevina Duranta spowodowało, że Brooklyn Nets potrzebowali nowego lidera. Kilka osób nieśmiało wskazywało na Bena Simmonsa, ale zawodnik nie jest na to gotowy. Jacque Vaughn, szkoleniowiec drużyny z Nowego Jorku w swojej ostatniej wypowiedzi przyznał, że na ten moment nie wiem, jak powinna wyglądać rola Simmonsa w jego zespole. Wcześniej pojawiały się także doniesienia, że Nets latem tego roku będą skrzydłowym handlować. Na obecną chwilę nic zdaje się zawodnikowi nie sprzyjać.
Zach Lowe, dziennikarz ESPN w ostatnim podcaście bardzo szczerze wypowiedział się na temat obecnego statusu Simmonsa. – Dotarłem do punktu, w którym po prostu jest mi go żal. Wiem, że zarabia 35 milionów dolarów i nie ma sensu mu współczuć i generalnie nie ma w życiu poważnych problemów, ale chodzi mi o zwykłą empatię – zaczyna Lowe. – Widać, że psychicznie jest złamanym sportowcem. Boi się wejść w kontakt, Boi się rzucać z linii wolnych, w ogóle boi się rzucać do kosza. Naprawdę smutno się na to patrzy, bo jeszcze dwa lata temu tak nie wyglądał. W tym momencie nie ma sensu kopać leżącego – dodał.
Wydaje się, że to trafna obserwacja. Jeżeli obejrzycie kilka kolejnych meczów Bena Simmonsa, pierwsze co rzuci się w oczy to jego bezradność i jałowość. Nie ma w nim chęci do walki; nie ma w nim gotowości do poświęceń dla drużyny. Wygląda tak, jakby wychodził na parkiet za karę, dlatego nie dziwią nas ostatnie komentarze trenera Vaughna, który zwyczajnie wyczerpał pomysły na to, jak uczynić z Australijczyka ważną część rotacji. Jeśli nic się w tej materii nie zmieni, przygoda Simmonsa z Nets wkrótce dobiegnie końca.
– Gdy postawisz obok Bena wysokiego gracza, musisz kombinować, jak stworzyć spacing – mówił trener Nets. – Jeśli postawisz obok niego rozgrywającego, to co powinien robić bez piłki w ręce. Jeśli postawisz go w ustawieniu small-ball, to czy na pewno będziesz miał kim zbierać piłkę – kontynuował. To rzecz jasna niepokojące, że nawet trener nie widzi tutaj jasnego rozwiązania. Powoli kolejne osoby tracą wiarę w to, że Simmons może coś dla Nets znaczyć. Czy jego kariera już teraz jest zagrożona? Biorąc pod uwagę to, jak łatwo z NBA wypaść, Ben nie może czuć się zbyt pewnie.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET