Taka rzecz jeszcze w historii NBA nie miała miejsca. Syn i ojciec po raz pierwszy zagrają obok siebie na parkiecie najlepszej koszykarskiej ligi świata i to w barwach jednej drużyny. Wszystko wskazuje na to, że marzenie LeBrona Jamesa ziści się już w pierwszym meczu sezonu.
Po wyborze Bronny’ego z 55. numerem tegorocznego draftu przez Los Angeles Lakers, jasnym stało się, że wraz z ojcem wkrótce zapisze się on na kartach NBA. W swojej 78-letniej dotychczas historii liga nie gościła duetu syn i ojciec w jednej drużynie, a tym bardziej w tym samym momencie na parkiecie. W innych zawodowych ligach amerykańskich wydarzyło się to zaledwie czterokrotnie; po razie w NHL i NFL oraz dwukrotnie w MLB.
Historyczna chwila stała się już jedynie kwestią czasu. Jak podaje zwykle dobrze poinformowany dziennikarz Zach Lowe, Bronny szansę na grę otrzymać ma już w meczu otwarcia. Lakers sezon rozpoczną 22 października, przed własną publicznością podejmując Minnesota Timberwolves.
Trzeba przyznać, że będzie to ogromne wyróżnienie dla 19-latka, które niezwykle rzadko przytrafia się graczom tak nisko wybranym w drafcie. Zawodnik prawdopodobnie większość sezonu spędzi rywalizując o minuty w G League, jednak w ramach ukłonu organizacji Jeziorowców dla LeBrona, na początek otrzyma szansę na pokazanie się w pierwszej drużynie.
Wychowanek uczelni USC zaprezentował się z umiarkowanej strony w tegorocznych rozgrywkach Summer League, gdzie zdobywał średnio 9 „oczek”. Bronny’emu udało się zaliczyć 20-punktowy występ, jednak większość spotkań kończył z mizerną skutecznością i jednocyfrową zdobyczą na koncie. Gdy 19-latek wreszcie zaczął nabierać rytmu, podjęto wówczas decyzję o wycofaniu go z rywalizacji.
Przypomnijmy, że tego lata Bronny podpisał z zespołem czteroletnią gwarantowaną umowę opiewającą na 7,9 mln dolarów. W ostatnim sezonie na parkietach akademickich zawodnik notował średnio 4,8 „oczka”, będąc dopiero ósmym punktującym swojej drużyny.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.