Wygląda na to, że to jeszcze nie koniec zmian, do jakich dojdzie lub może dojść w najbliższym czasie w New York Knicks. Po pamiętnej wymianie, w której do Wielkiego Jabłka dołączył Karl-Anthony Towns władze organizacji doszły do porozumienia z byłą legendą. Patrick Ewing po blisko ćwierćwieczu wraca do klubu, gdzie rozpoczęła się jego kariera, ale w nowej roli. Do tego na celowniku NYK znalazł się jeden z czołowych defensorów NBA.
Patrick Ewing wrócił tam, gdzie jego miejsce. Niemal ćwierć wieku po tym, jak opuścił New York Knicks w ramach – jak pokazała przyszłość – niezbyt fortunnej dla obu stron wymiany z Seattle Supersonics, legendarny środkowy znów związał się z organizacją, w której jako zawodnik spędził aż 15 sezonów. Jak ogłosiła sama drużyna, 62-latek został zatrudniony jako „ambasador koszykówki, który będzie wspierał zarówno operacje sportowe, jak i biznesowe”. Jedna z największych legend w historii NYK ma w założeniu współpracować bezpośrednio z trenerem Tomem Thibodeau oraz zarządem.
– Jak już powiedziałem w dniu, w którym koszulka z moim numerem 33 zawisła pod kopułą Madison Square Garden, zawsze będę jednym z Knicks i zawsze będę Nowojorczykiem. Nie mogę się doczekać rozpoczęcia pracy na nowym stanowisku i oficjalnego powrotu do organizacji, którą tak bardzo kocham. The Garden zawsze było i będzie moim domem i już cieszę się na współpracę z Leonem Rose’em, trenerem Thibodeau, drużyną i wszystkimi innymi, którzy czynią to miejsce tak wyjątkowym – skomentował sam zainteresowany.
Ewing spędził w Knicks aż 15 lat i w tym czasie jedenastokrotnie występował w Meczach Gwiazd. Wciąż jest rekordzistą organizacji pod względem liczby punktów, zbiórek, bloków i rozegranych minut. Po odejściu z Nowego Jorku rozegrał w NBA jeszcze dwa sezony – kolejno w Sonics i Orlando Magic, po czym w 2002 roku zakończył karierę. Jego bilans z najlepszej ligi świata to aż 1,183 mecze, w których osiągał średnio 21 punktów, 9,8 zbiórki, 1,9 asysty oraz 2,5 bloku. Jako jeden z najlepszych środkowych wszech czasów zdecydowanie zasłużył na podwójne uhonorowanie miejscem w Koszykarskiej Galerii Sław im. Jamesa Naismitha (raz za całokształt kariery, ponownie za bycie członkiem olimpijskiego Dream Teamu z 1992 roku).
Po zawieszeniu butów na kołku Patrick pracował przez kilka lat jako asystent trenerów w takich drużynach, jak Washington Wizards, Houston Rockets, Magic i Charlotte Bobcats (obecnie Hornets). W latach 2017-23 był szkoleniowcem drużyny koszykówki w Georgetown, swojej alma mater. Od momentu odejścia w 2000 roku nigdy jednak nie pełnił żadnej oficjalnej funkcji w Knicks. Wprawdzie ponoć swego czasu dostał od organizacji ofertę prowadzenia drużyny w D League (dzisiaj G League), odrzucił ją. Powód? Uważał, że z jego doświadczeniem zasłużył na lepszą propozycję.
To jednak nie znaczy, że Ewing w międzyczasie nie pojawiał się w słynnym MSG, chociaż spotykało się to z różnym przyjęciem. Należy tu przypomnieć kontrowersyjną sytuację z 2021 roku gdy emerytowany podkoszowy, będący wciąż trenerem Hoyas, poskarżył się na „napastliwość” ze strony ochrony obiektu, której pracownicy… mieli go nie rozpoznać. Jednak wkrótce po tym incydencie z legendą klubu spotkał się sam właściciel James Dolan i sprawę udało się załagodzić.
Stosunki zostały naprawione w tym stopniu, że Pat przyjął propozycję i został nowym ambasadorem drużyny. Jego powrót na stare śmieci zbiegł się z czasami, gdy Knicks znów są powszechnie uważani, za kandydata do walki o najwyższe cele. W związku z tymi aspiracjami z Minnesota Timberwolves sprowadzony został Karl-Anthony Towns. Popularny KAT ma potencjał na to, by rozegrać najlepszą kampanię w wykonaniu środkowego NYK przynajmniej od czasów Amar’e Stoudemire’a z sezonu 2010-11, a może nawet… samego Ewinga.
Według najnowszych doniesień to wcale nie musi być koniec ruchów transferowych, mających urealnić mocarstwowe ambicje organizacji. Jak doniósł w piątek Kris Pursiainen, w Nowym Jorku wyrażają zainteresowanie ściągnięciem do siebie jednego z czołowych obrońców ligi ostatnich lat w osobie Marcusa Smarta.
– Według źródeł zaznajomionych z sytuacją, New York Knicks prowadzili wewnętrzne rozmowy na temat potencjalnej transakcji z udziałem Marcusa Smarta. NYK najwyraźniej wyrazili wstępne zainteresowanie zawodnikiem, lecz na chwilę obecną transakcja jest daleko od finalizacji. Z kilku źródeł płyną jednak informacje świadczące o tym, że Knicks mogą aktywnie działać na rynku w tej materii – napisał dziennikarz w portalu X (dawniej Twitter).
Wszyscy związani z Knicks mogą kojarzyć Smarta przede wszystkim z jego dziewięcioletniej kadencji w Boston Celtics. 30-letni obecnie koszykarz w Massachusetts rozwinął się do pozycji lidera i znakomitego defensora, co potwierdza choćby zdobyta w 2022 nagroda dla Defensive Player of the Year, którą zdobył jako pierwszy obrońca od czasów samego Gary’ego Paytona. Marcus był też etatowym członkiem drużyny, która pięciokrotnie docierała do finałów Konferencji Wschodniej, a raz nawet zagrała w Finałach NBA.
Niestety, gdy C’s wreszcie wspięli się na ligowy szczyt, Smarta już z nimi nie było. W międzyczasie został oddany w trójstronnej wymianie do Memphis Grizzlies, zaś w Bostonie wylądował wówczas Kristaps Porzingis. Trudno nazwać pierwszy sezon 30-latka w nowym środowisku inaczej niż straconym. Inna sprawa, że chociaż z powodu kontuzji palca opuścił ostatnie trzy miesiące rozgrywek i w sumie zaliczył zaledwie 20 występów, osiągał najlepsze w karierze 14,5 punktu na mecz. To pokazuje, że nie zapomniał jak się gra w koszykówkę. Jeśli będzie zdrowy, może być wzmocnieniem dla każdej drużyny, w tym Knicks. Po potencjalnej zmianie barw, Marcus bezsprzecznie będzie miał co najmniej jedną szansę, by pokazać Celtics, że pozbycie się go było błędem.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.