Piąty mecz serii Brooklyn Nets – Milwaukee Bucks rozpoczął się dla gospodarzy fatalnie. Podbudowani dwoma kolejnymi tryumfami Bucks konsekwentnie budowali przewagę, a zdenerwowani przebiegiem pierwszych minut Nets swoje próby seryjnie pudłowali. 16-punktowa strata po dwóch kwartach nie wróżyła najlepiej, jednak w kolejnych 24 minutach sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Kevin Durant.
Występ Duranta był genialny. Lider Nets rzucił 49 punktów, zebrał 17 piłek, rozdał 10 asyst, przejął 3 podania oraz zablokował 2 rzuty rywali. Na boisku robił niemal wszystko, jednak z jednego kluczowego zadania wydatnie wyręczył go ryzykujący grę z kontuzją James Harden. Były lider Houston Rockets bardzo często odciążał Duranta na rozegraniu. KD z pewnością zyskał dzięki temu sporo energii.
Broda we wczorajszym pojedynku miał początkowo nie wystąpić, jednak nieobecność Kyriego Irvinga pchnęła go do podjęcia heroicznej decyzji o grze. Jak sam wspomniał, myśl o podjęciu ryzyka przyszła tuż po przebudzeniu.
„Obudziłem się rano i pomyślałem w duchu: „Wiesz co? Spróbujmy! Chciałem wyjść na mecz i zrobić wszystko, co było w mojej mocy. Mam nadzieję, że moje wsparcie choć trochę przydało się kolegom, a obecność na boisku dodała nam trochę życia” – opowiadał po meczu Harden.
Harden rozegrał mecz na najniższym biegu. W jego grze ofensywnej widoczny był brak iskry, a obawa o grożącym pogłębieniu urazu determinowała niemal każdy ruch. Niepewność przełożyła się na nieskuteczność. Broda trafił 1/10 rzutów z pola i spudłował wszystkie osiem prób zza łuku. W całym meczu rzucił zaledwie 5 punktów, jednak co ważne zebrał również 6 ważnych piłek i rozdał aż 8 ostatnich podań. Na boisku spędził niespodziewanie 46 minut.
„Nie spodziewałem się, że w ogóle zagram, więc 46 minut to dużo, ale do tego właśnie jestem stworzony. Teraz potrzebuje tylko odpoczynku i niezbędnych zabiegów. Podziękowania dla naszego sztabu. Przygotowali mnie w niewiarygodny sposób” – mówił po meczu gwiazdor Nets.
Obecność Hardena na placu gry była jednym z kluczowych powodów zwycięstwa Brooklynu. KD otrzymał wsparcie, na jakie nie mógł liczyć w czwartym meczu serii. Grając z konieczności na piłce, tracił wówczas energię i wiele okazji do rzutu. Będąc zwolnionym z obowiązków zawodnika grającego na jedynce, KD poprawił skuteczność, a zasłony stawiane przez kolegów niejednokrotnie ułatwiały mu zadanie. Zawodnicy Mike’a Budenholzera część swojej uwagi musieli koncentrować na Hardenie. Pozostawienie tak klasowego zawodnika bez krycia nie wchodziło w grę. Durant zyskał dzięki temu nieco więcej swobody.