26 – tyle meczów z rzędu opuścił do tej pory Draymond Green. Golden State Warriors bez jednego ze swoich liderów na pokładzie w ostatnich tygodniach toną, jednak wszystko wskazuje na to, że już wkrótce wreszcie zagrają w komplecie. Zawodnik jasno zapowiedział, że już za parę dni powróci na boisko.
Przez kontuzję pleców poza grą Green pozostaje od 5 stycznia, jednak formalnie na parkiecie widzieliśmy go także cztery dni później. Zawodnik wyszedł w pierwszej piątce w meczu przeciwko Cleveland Cavaliers, aby w ten sposób uczcić powrót Klaya Thompsona, jednak kilka sekund po rozpoczęciu gry zszedł z boiska. Warriors bez swojej gwiazdy nie zachwycali, z fotela lidera ligi spadając na trzecią lokatę na Zachodzie. Zapowiedź skrzydłowego/podkoszowego wlała dużo nadziei w serca kibiców Wojowników.
Jak zaznaczył zawodnik, jego powrót nastąpi już na początku przyszłego tygodnia. – Następny poniedziałek, 14 marca, przeciwko Wizards. To data, w którą celuję – przyznał w podcaście”The Draymond Green Show” jego tytułowy twórca. – Jestem podekscytowany jak diabli. To już prawie dwa i pół miesiąca… Nigdy nie opuściłem tak dużo czasu w trakcie sezonu … to dla mnie coś nowego. Jestem niesamowicie podekscytowany, że mogę wrócić, zagrać wreszcie z moimi chłopakami i spróbować naprawić ten statek – dodał.
A jest co naprawiać. Golden State Warriors od momentu kontuzji Greena zaliczają bilans 13-13, jednak z biegiem czasu grają coraz gorzej. Z ostatnich 11 spotkań zespół Steve’a Kerra wygrał jedynie dwa. Sposób gry Draymonda i zadania, które są mu przydzielone na parkiecie, sprawiają, że nawet przy ograniczonych minutach, będzie dawać swojemu zespołowi dużo jakości i mobilności, a maszyna z San Francisco znów zatrybi.