Nie da się ukryć, że 1 lutego bieżącego roku Dallas Mavericks zaszokowali świat, gdy doszło do wymiany, w ramach której Luka Doncić, Maxi Kleber i Markieff Morris trafili do Los Angeles Lakers w zamian za Anthony’ego Davisa, Maxa Christiego i wybór w pierwszej rundzie draftu. Teksańscy fani przecierali oczy ze zdumienia, widząc, jak menedżer Nico Harrison lekką ręką zrezygnował z największej gwiazdy drużyny, sprowadzając w zamian nie najmłodszego już zawodnika, w dodatku mającego opinię podatnego na kontuzje. Pierwszy występ nowego nabytku wlał w serca kibiców odrobinę nadziei, ale wszyscy wiemy, że długo to nie potrwało.
Anthony Davis wprost zdominował starcie z Houston Rockets, zdobywając 26 punktów, 16 zbiórek, siedem asyst i trzy bloki i trafiając 10/18 rzutów z gry. Problem w tym, że był to jego pierwszy i – jak do tej pory – ostatni występ w barwach Dallas Mavericks. W trzeciej kwarcie, bez kontaktu z przeciwnikiem doznał urazu pachwiny i musiał opuścić parkiet. Wprawdzie zapewniał wszystkich, że kontuzja nie jest poważna i wszystko będzie w porządku, jednak już następnego dnia zdiagnozowano u niego naciągnięcie mięśnia przywodziciela.
To już zwiastowało dłuższą przerwę w grze. Niewykluczone było wręcz, że 32-latek więcej już w tym sezonie nie zagra, co sugerował w programie Pata McAfee Shams Charania. Jeszcze dalej w swoich prognozach posunął się jego kolega z ESPN, Tim Bontemps, który uznał, że Davis może w ogóle już nie zagrać dla Mavs, ponieważ ci latem będą zmuszeni poszukać wymiany z jego udziałem, by zmaksymalizować zysk przed wygaśnięciem kontraktu. Pisaliśmy o tym w tym miejscu.
Kilka dni temu sytuacja jednak się zmieniła. Według informacji podanych przez Marca Steina, były koszykarz New Orleans Pelicans i Los Angeles Lakers – do spółki z również dochodzącym do siebie po urazie Dereckiem Livelym II – kontynuuje proces rehabilitacji i może być w stanie wrócić do gry jeszcze w trakcie rozgrywek zasadniczych. Jeśli tak by się stało, to znakomite wieści dla ekipy z Dallas, która obecnie cierpi na deficyt zdrowych graczy i stoi w obliczu możliwych walkowerów od ligi.
Tymczasem w poniedziałek Mavericks oficjalnie poinformowali, że Davis zostanie przydzielony do grającej w G League ekipy Texas Legends, a jeśli wszystko pójdzie dobrze, rychły powrót do gry będzie tylko kwestią czasu. Podobne rozwiązanie zastosowano na początku miesiąca w przypadku Caleba Martina, który zagrał w NBA już trzy dni później. Jak donosi Tim MacMahon z ESPN, AD ma wziąć udział w treningach pięciu na pięciu wraz z ekipą filialną Mavs i dzięki temu przygotować się do powrotu. Wraz z nim do zespołu Legends przydzielony został również Jaden Hardy, który dochodzi do siebie po skręceniu prawej kostki.
Chociaż nie należy jeszcze niczego przesądzać, potencjalny powrót Davisa do głownego rosteru może sprawić, że być może jeszcze uda się ten sezon uratować. Notujący w tym sezonie średnio 25,7 punktu, 12 zbiórek, 1,3 przechwytu i 2,2 bloku na mecz podkoszowy – jeśli nie złapie kolejnej kontuzji – może pomóc swojej drużynie zagwarantować sobie miejsce w turnieju play-in, szczególnie przy fatalnej postawie Phoenix Suns, a może i powalczyć o bezpośredni awans do fazy play-off.
Wprawdzie w Dallas nie mają odpowiedniego potencjału, by rywalizować jak równy z równym z przykładowymi Oklahoma City Thunder, jednak dobra postawa doświadczonego zawodnika może przynajmniej odrobinę stonować nastroje kibiców, wciąż wściekłych z powodu tej wymiany i zachowania władz organizacji. Z pewnością byłby to dobry punkt wyjścia do odbudowania morale lokalnych fanów basketu.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!