Choć najaktywniejszy okres letniego transferowego szaleństwa mamy już dawno za sobą, to plotki mówiące o kolejnych ruchach nie ustają. Brian Windhorst wziął na tapet sytuację Portland Trail Blazers, którzy mają przed sobą kilka kluczowych decyzji do podjęcia i wygląda na to, że mogą one doprowadzić do zmian kadrowych.
Portland Trail Blazers znajdują się obecnie w samym środku przebudowy, którą zapoczątkowali w pełni po wymianie Damiana Lillarda do Milwaukee Bucks. Zespół z Oregonu liczył, że wybór Scoota Hendersona z trzecim numerem draftu 2023 pozwoli im nabrać rozpędu i w najbliższych latach obrać kurs na play-offy, ale jak dotąd nic nie zapowiada, by PTB mieli rzucić wyzwanie czołowej dziesiątce Zachodu.
Blazers zakończyli minione rozgrywki na ostatnim miejscu w tabeli konferencji z trzecim najgorszym bilansem w całej lidze, ale mimo to przypadł im dopiero 7. pick w tegorocznym naborze. Ostatecznie generalny menadżer Joe Cronin i jego współpracownicy zdecydowali się na wybór środkowego z Uniwersytetu Connecticut — Donovana Clingana.
To wywołało pewne plotki dotyczące przyszłości Deandre Aytona, który odchodził z Phoenix Suns z nadzieją na odbudowanie swojej kariery i przejęcie roli lidera, który dźwiga zespół na swoich barkach. Środkowy już wcześniej twierdził, że jest wart maksymalnego kontraktu, co mogło pośrednio wpłynąć na zakończenie jego przygody w Arizonie.
Pierwszy rok Aytona w Portland przyniósł jednak sporo krytyki w kierunku 26-latka, który choć wykręca solidne liczby na poziomie 16,7 punktu oraz 11,1 zbiórki na mecz, to wielokrotnie pokazywał brak zaangażowania i konsekwencji w swojej grze. Pomimo tego Brian Windhorst z ESPN informuje, że pozycja Deandre w Blazers nie jest zagrożona, a bliżej transferu są dwaj inni zawodnicy.
– Jerami Grant — jest on prawdopodobnie jednym z tych gości w lidze, na którego spojrzą zespoły. Powiem też, że pomimo wyboru Donovana Clingana nie wydaję mi się, by Ayton miał zostać wymieniony. Gość, który jest bardzo wymienialny, to „The Time Lord”, jeden z najlepszych pseudonimów w całej lidze, Robert Williams – sugeruje Windhorst.
Dziennikarz przypomina, że Williams ma wrócić wkrótce do gry po poważnej kontuzji prawego kolana, przez którą w poprzednim sezonie wystąpił w zaledwie sześciu spotkaniach. Wcześniej 26-latek zdążył zaprezentować już światu swoje umiejętności szczególnie po bronionej stronie parkietu, kiedy to rozgrywki 2021/22 zakończył z nominacją do drugiego zespołu All-Defensive.
Williams III za nadchodzący sezon ma zainkasować 12,4 miliona dolarów, co sprawia, że jego kontrakt byłby łakomym kąskiem dla poszukujących roszad kadrowych zespołów. Problemem jest jednak historia jego urazów. Środkowy nie rozegrał jak dotąd więcej niż 61 spotkań w ciągu roku. Wydaje się zatem, że z uwagi na wybór Donvana Clingana i chęć kontynuowania współpracy z Aytonem, to właśnie Robert williams może wkrótce zmienić klubowe barwy.
Sporo mówi się też o transferze Jeramiego Granta, który od kilku lat znajduje się w centrum plotek transferowych niemal przez cały okres trwania sezonu. W minionych rozgrywkach w 54 występach zdobywał on średnio 21 punktów, 3,5 zbiórki oraz 2,8 asysty na mecz, trafiając 45,1% wszystkich rzutów z gry, w tym aż 40,2% zza łuku. Choć nie jest to zawodnik na poziomie All-Star i jeszcze nigdy nie doczekał się nominacji do Meczu Gwiazd, to z pewnością zrobiłby różnicę jako trzecia bądź czwarta opcja w zespole z mistrzowskimi aspiracjami.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.