Zion Williamson to ma pecha. Po dołączeniu do New Orleans Pelicans były gwiazdor uczelni Duke miał być jedną z twarzy nowej NBA, a tymczasem wyszło jak wyszło. Skrzydłowy ma dopiero 24 lata, a jego zdrowotnymi perypetiami można by już obdzielić co najmniej kilku zawodników. Z tego powodu przyszłość zawodnika w Luizjanie nie była jasna, a najnowsze informacje rysują ją w coraz ciemniejszych barwach.
Jeszcze w czwartek informowaliśmy, że to właśnie Zion Williamson został wybrany przez New Orleans Pelicans jako ich przedstawiciel na loterię draftu, co miało zakomunikować samemu zawodnikowi, iż może czuć się bezpieczny, a żadne ruchy transferowe z jego udziałem nie są obecnie planowane. I to nawet jeśli Joe Dumars, nowy prezes ds. operacji koszykarskich nie słynie z anielskiej cierpliwości, w przeciwieństwie do swojego poprzednika. Szczegóły przedstawił w tym miejscu Krzysiek.
Tymczasem już w piątek gruchnęła informacja, której chyba nikt się nie spodziewał. Według informacji opublikowanych przez Eriqa Gardnera z Puck, potwierdzonych również przez dziennikarzy Daily Mail, gwiazda Pelicans musi się mierzyć z poważnymi oskarżeniami. Pozew, który został złożony w czwartek w Sądzie Najwyższym w Los Angeles zarzuca 24-latkowi nadużycia na tle seksualnym, fizycznym, emocjonalnym i finansowym.
Oskarżycielką jest używająca pseudonimu Jane Doe kobieta przedstawiająca się jako była dziewczyna Ziona, która twierdzi, że koszykarz „wielokrotnie zmuszał ją do odbywania z nim stosunków seksualnych”. Ponadto powódka utrzymuje, że Williamson przez dłuższy czas przejawiał „przemocowe, kontrolujące i zastraszające zachowania”. W pozwie napisano, że para poznała się w 2018 roku, kiedy 24-latek występował jeszcze na uczelni, a ich relacja trwała aż do czerwca 2023 roku.
Oskarżycielka zeznała, że w trakcie ich tak zwanego związku niejednokrotnie dochodziło do sytuacji, w których Zion dusił ją lub przyciskał w sposób, który sprawiał, że „miała uzasadnione obawy o swoje życie”. Mało? Gracz Pelicans został również oskarżony o grożenie śmiercią byłej, której raz miał nawet przystawić do głowy naładowaną broń, oraz członkom jej rodziny. Ponadto miał zabrać kobiecie na jakiś czas telefon i laptopa, by nie mogła zgłosić sprawy ani uzyskać pomocy medycznej. A to i tak tylko skrót wszystkich wydarzeń, do jakich miało dojść w tak zwanym międzyczasie.
Tak, jak można się było spodziewać, prawnik koszykarza wydał już oświadczenie, w którym stanowczo zaprzecza wszystkim zarzutom stawianym przez Jane Doe.
– Pan Williamson i powódka nigdy nie byli w związku, lecz utrzymywali przelotną, opartą na zgodzie relację, która rozpoczęła się ponad sześć lat temu, gdy miał 18 lat, i zakończyła się dawno temu. W żadnym momencie jej trwania ani tuż po jej zakończeniu powódka nie zgłaszała żadnych zastrzeżeń. Dopiero po zakończeniu znajomości zaczęła domagać się milionów dolarów – napisał Michael Balascio.
– Traktujemy te zarzuty z najwyższą powagą, jednak stanowczo im zaprzeczamy. Zarzuty zawarte w pozwie są całkowicie fałszywe i lekkomyślne. To już trzeci zespół prawników reprezentujących powódkę. Wszystko wskazuje na próbę wykorzystania zawodowego sportowca, kierowaną motywacją finansową, a nie rzeczywistą krzywdą – dodał.
Czyżby więc w całej sprawie chodziło wyłącznie o względy materialne? Na pierwszy rzut oka można by tak sądzić, ale całą sprawę utrudnia historia pozaboiskowych incydentów z udziałem samego zainteresowanego, który przeżywa ostatnio iście burzliwy okres. W kwietniu matka jego małej córki została aresztowania pod zarzutem prześladowania, grożenia i pobicia innej kobiety, która była romantycznie związana ze skrzydłowym Pelicans.
Policja z Kenner, przedmieścia Nowego Orleanu, aresztowała Ahkeemę Love po tym, jak rzekomo obrzuciła dom swojej rywalki jajkami, groziła jej w mediach społecznościowych, a następnie zaatakowała fizycznie w domu Ziona. Ofiara miała rany cięte twarzy, zaś agresorka uciekła z miejsca zdarzenia, ale została zatrzymana, po czym postawiono jej zarzuty wtargnięcia, cięzkiego pobicia i prześladowania.
Z kolei w 2023 roku Williamson miał problemy z powodu niejakiej Moriah Mills. Gwiazda filmów dla dorosłych wyraźnie dała do zrozumienia, że jest w ciąży z koszykarzem, a gdy to nie przyniosło oczekiwanego rezultatu, zagroziła opublikowaniem sekstaśmy z udziałem ich obojga. Na szczęście w tym przypadku zakończyło się na zablokowaniu jej profili w mediach społecznościowych i sprawa rozeszła się po kościach. Albo więc gwiazdor Pels ma pecha do kobiet, albo rzeczywiście coś jest na rzeczy.
Co jednak dalej ze sprawą Jane Doe? Na razie trudno coś więcej powiedzieć. Sytuacja wydaje się rozwojowa, ale te nowe oskarżenia mogą sprawić, że władze organizacji z Nowego Orleanu zmienią zdanie na temat swojego zawodnika i postanowią pozbyć się tego – hehe – balastu. Już w kwietniu Shamit Dua z lokalnej stacji WSDU informował, że właściciele Pelicans są „wściekli” z powodu pozaboiskowych kontrowersji z udziałem ich gwiazdy. Być może najnowszy incydent będzie kroplą, która przeleje czarę goryczy, a Zion będzie musiał zmienić barwy. O ile zostanie w NBA, bo w końcu oskarżenia są poważne, a do statusu Kobego Bryanta jeszcze mu sporo brakuje.
Przykrą ciekawostką jest fakt, że to nie pierwsze tego typu oskarżenia w środowisku związanym z najlepszą ligą świata nawet tylko w tym miesiącu. Na początku maja pisaliśmy, że Byron Scott, gwiazdor Los Angeles Lakers z ery Showtime, został oskarżony przez niejaką Hayley Dylan o napaść seksualną, do jakiej miało dojść latem 1987, gdy powódka miała… zaledwie 15 lat. Oby jak najmniej takich informacji.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!