Ubiegłej nocy Los Angeles Lakers zastrzegli numer 16, z którym grał Pau Gasol. Koszulka Hiszpańskiego podkoszowego zawisła tuż obok trykotu legendarnego Kobego Bryanta.
Los Angeles Lakers pokonali na własnym parkiecie Memphis Grizzlies 112:103 po świetnym występie Anthony’ego Davisa. W przerwie spotkania odbyła się ceremonia powieszenia pod kopułą hali koszulki z numerem 16, należącej do Paua Gasola. Z tej okazji koszykarz wygłosił emocjonalne przemówienie.
– Jestem po prostu przytłoczony, widząc tu wszystkich was. Noszenie tej koszulki i granie w tym klubie było dla mnie prawdziwym zaszczytem. Nigdy nie uwierzyłbym, że taki dzień może nadejść. To uczy, żeby nigdy nie mówić nigdy. Po prostu zmuszaj się każdego dnia, żeby być najlepszym, jakim możesz – powiedział Hiszpan.
Gasol wspomniał również tragicznie zmarłego Kobego Bryanta, z którym wspólnie reprezentował barwy Jeziorowców.
– Nie mogę kontynuować bez mówienia o osobie, której tu nie ma. To brat, który mnie zainspirował i rzucił mi wyzwanie, abym stał się lepszym graczem i człowiekiem. Bardzo za nim tęsknie, jak wielu z nas. Kocham go. Chciałbym, żeby tu był ze swoją córką Gigi. Myślę, że byłby dumny i nie mógł się doczekać tej chwili – mówił wyraźnie poruszony Gasol.
Gasol trafił do drużyny z Los Angeles w 2008 roku w ramach wymiany z Memphis Grizzlies. Koszykarz z miejsca stał się kluczowym elementem układanki Phila Jacksona, który był wówczas trenerem Jeziorowców. Podkoszowy w czasach gry dla Lakers został trzykrotnie nominowany do Meczu Gwiazd i dwa razy wybrano go do All-NBA Team. Przede wszystkim jednak okazał się idealnym wsparciem dla Kobego Bryanta, o czym świadczy zdobycie przez Lakers dwóch tytułów mistrzowskich z rzędu (w 2009 i 2010 roku). Pau i Kobe zbudowali także więź poza parkietem, stając się dobrymi kolegami.