Parafrazując klasyka, takiego zakończenia nie wymyśliłby nawet sam Alfred Hitchcock. New York Knicks zaprzepaścili bezpieczne – wydawałoby się – prowadzenie, przegrywając pierwszy mecz finałów Konferencji Wchodniej przeciwko Indiana Pacers. O tym, jak ogromna była skala porażki świadczy statytyka, która nie zostawia suchej nitki na podopiecznych Toma Thibodeau.



Na niespełna trzy minuty przed końcem spotkania New York Knicks prowadzili 119:105, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że zwycięstwo mają już w kieszeni. Kolejny popisowy mecz rozegrał zdobywca 43 punktów, Jalen Brunson, a dzielnie mu sekundował Karl-Anthony Towns, który dołożył 35 „oczek” i 12 zbiórek, w dodatku dyrygując ofensywą w kluczowym fragmencie czwartej kwarty, gdy były gracz Dallas Mavericks musiał usiąść na ławce rezerwowych z powodu nadmiaru fauli.

Tymczasem z niewyjaśnionych przyczyn coś się w grze gospodarzy popsuło i mogli tylko bezradne patrzeć, jak w końcówce spotkania Aaron Nesmith czterokrotnie karci ich z dystansu, dokładając do tego dwa celne rzuty wolne. Jakby tego było mało, równo z syreną trafił jeszcze Tyrese Haliburton, doprowadzając do dogrywki i jeszcze pozwalając sobie na niesławną w Wielkim Jabłku cieszynkę a’la Reggie Miller. O szczegółach pisał w tym miejscu Krzysiek.

Być może gdyby Knicks zdołali się podnieść i postawić przeciwnikom, sytuacja wyglądałaby inaczej. Niestety dla nich, nastąpiła powtórka z rozrywki – Indiana Pacers kontynuowali swoją dominację, zaś katem gospodarzy okazał się przede wszystkim Andrew Nembhard, który w doliczonym czasie gry zdobył siedem punktów.

Tym samym historia stała się faktem. To pierwszy raz w historii play-offów NBA – licząc od 1997 roku, czyli w erze zapisu akcji „play-by-play” – gdy jakaś drużyna, prowadząc różnicą przynajmniej 14 punktów na 2:45 przed końcem czwartej kwarty, przegrała mecz. Dotychczasowy bilans w tego typu sytuacjach był jednoznacznie pozytywny i wynosił 994-0.

W tym samym czasie zespoły, które w ostatniej minucie czwartej kwarty lub dogrywki przegrywały przynajmniej dziewięcioma punktami miały łączny bilans… 0-1414. To tylko pokazuje o jakiej skali kompromitacji mowa – w ponad ćwierćwieczu koszykarskich zmagań w postseasonie taka przewaga została roztrwoniona po raz pierwszy.

Światełkiem w tunelu dla Knicks jest fakt, że seria dopiero się zaczęła, więc mają jeszcze mnóstwo czasu na odrobienie strat, tyle że to wcale nie musi być takie proste. Haliburton, Nesmith i spółka pokazali już w tych play-offach, że zawsze walczą do końca. Na przykład w piątym meczu pierwszej rundy przeciwko Milwaukee Bucks na początku drugiej kwarty przegrywali różnicą nawet 20 punktów, a na 35 sekund przed końcem – siedmioma. Udało im się jednak odrobić staty i po dogrywce wygrać spotkanie i całą serię 4-1.

Mało? W drugim starciu kolejnej rundy, gdy rywalem byli Cleveland Cavaliers, podopieczni Ricka Carlisle’a jeszcze w trzeciej kwarcie przegrywali 20 „oczkami”, lecz znów – wzięli się do roboty i stopniowo zmniejszali straty, by wreszcie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Jeszcze na niespełna 50 sekund przed końcem to Donovan Mitchell i spółka prowadzili siedmioma punktami, jednak Pacers udało się tę różnicę zniwelować, a decydujące o triumfie swojej drużyny trafienie z dystansu zaliczył – a jakże – Haliburton.

Powrót z dalekiej podróży, jaki przyjezdni zaliczyli w pierwszym spotkaniu finałów konferencji to w ich przypadku w tym sezonie już chyba nawyk. Tak czy inaczej, Knicks muszę się pozbierać, a cios, jakim jest przegrany w taki sposób mecz mógłby powalić niejednego. Jeśli mimo doskonałych występów swoich gwiazd i prowadzenia przez blisko 46 minut wciąż nie udaje się wygrać, to może być początek dalszej katastrofy. Czy koszykarze z Nowego Jorku zdołają wyrównać stan serii? Dowiemy się w piątek.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    5 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments