W nocy z wtorku na środę ruszy nowy sezon NBA. Czas zatem na oficjalne debiuty, których w najbliższych dniach nie powinno zabraknąć. Jednym z nich będzie pierwsze spotkanie Jordana Poole’a po przenosinach do Waszyngtonu, który dobrze wie, o co Wizards będą rywalizować w tym sezonie.
Za Washingon Wizards przełomowe lato, w którym „w końcu” podjęli decyzję o przebudowie i odcięli pępowinę Bradleya Beala. Po wymianie gwiazdora do Arizony jasnym stało się, że od tego momentu twarzą organizacji stanie się sprowadzony z San Francisco Jordan Poole, który wraz z Tyusem Jonesem i Kylem Kuzmą będzie stanowić o poziomie zespołu.
Poole wystąpił we wszystkich czterech meczach przedsezonowych Czarodziejów, notując w nich średnio 19 punktów. Nie zachwycił jednak powtarzalnością, kiepskie rzutowo występy przeplatając znakomitymi. W przedostatnim spotkaniu z New York Knicks zawodnik rzucił 41 punktów na skuteczności 10-19 z gry, aby niespełna 48 godzin później w meczu przeciwko Toronto Raptors trafić 1 z 15 rzutów i zakończyć zawody z 7 oczkami.
Na przestrzeni 4-letniej kariery obrońcy wielokrotnie zwracano uwagę na jego brak powtarzalności. Dla rywalizujących o najwyższe cele Warriors stanowiło to duży problem, szczególnie biorąc uwagę brak kompetencji obronnych 24-latka. Tego lata Poole trafił jednak do drużyny, gdzie dużo błędów będzie wybaczanych, z czego doskonale wydaje zdawać sobie sprawę.
–Mogę robić wreszcie to, co kocham, grać na swoim najwyższym poziomie. (…) To będzie prawdopodobnie pierwszy raz w moim życiu, kiedy będę grał w koszykówkę bez żadnej presji na wynik – przyznał zawodnik w wywiadzie dla The Ringer.
Wizards podejdą do nowego sezonu bez większej presji na wynik, z nadzieją na rozwój swoich wciąż młodych, lecz częściowo doświadczonych już zawodników. Można spodziewać się, że Poole otrzyma stery w zespole i znajdzie się czołówce punktujących ligi. Zawodnik po raz pierwszy może otrzymać także nominację do Meczu Gwiazd.
Drużyna z Waszyngtonu nowy sezon rozpocznie w nocy ze środy na czwartek w Indianapolis.