Na piątym miejscu zakończył się tegoroczny turniej mistrzostw świata dla Łotwy. Reprezentacja, która w pierwszej fazie imprezy wylądowała w grupie z Francją i Kanadą, okazała się największą rewelacją zawodów. A przecież był to jej debiut na mistrzostwach globu! W drodze po piąte miejsce Łotwa ograła m.in. Francję, Hiszpanię czy Brazylię, a w ostatnim meczu turnieju rozgromiła Litwę. Bohaterem nie tylko tego spotkania okazał się Artūrs Žagars.
23-latek jechał na turniej bez kontraktu. Błysnął natomiast tak, że teraz interesują się nim nie tylko kluby z Euroligi, ale też z NBA. Takie informacje przekazał Donatas Urbonas z serwisu BasketNews.
Takie wieści nie mogą jednak dziwić. Žagars spisał się na mistrzostwach świata po prostu znakomicie. W przekroju całego turnieju notował średnio 12,4 punktu oraz 7,4 asysty na mecz, trafiając przy tym ponad 55 procent swoich rzutów z gry, w tym niemal 42 procent trójek. Jego statystyki robią jeszcze większe wrażenie, jeśli weźmie się pod uwagę, że 23-letni reprezentant Łotwy w każdym spotkaniu spędzał na parkiecie średnio tylko 25 minut.
W meczu o piąte miejsce Žagars rozdał tymczasem aż 17 asyst (bez ani jednej straty!), ustanawiając tym samym nowy rekord mistrzostw. Wcześniej rekord ten należał do Toniego Kukoca. – Po prostu podawałem piłkę, a moi koledzy trafiali rzuty. I tyle – stwierdził rozbrajająco po zwycięstwie z Litwą.
Žagars ostatni sezon spędził w lidze litewskiej i przed startem mistrzostw miał propozycję kontraktu, aby w tejże lidze pozostać, ale ostatecznie z tej oferty nie skorzystał. Zamiast tego wykorzystał turniej mistrzostw świata jako okazję do pokazania swojego talentu. – Myślę, że miałby szansę. Ma wszystkie odpowiednie narzędzia. Sami widzieliście, że jest nieugięty – oznajmił jego rodak Dāvis Bertāns pytany o to, czy Žagars poradziłby sobie w NBA.